sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 90 - "Natsu"

Rozdział 90

Natsu padł na kolana, twarz mokrą od łez miał schowaną w dłoniach, a one dotykały zimnej posadzki. Tkwij w takim bolesnym "pokłonie" bez przerwy od dwóch godzin. Drżał z zimna i w skutek uczuć, które się w nim wezbrały. Skulony z rozpaczy nie wymówił ani jednego słowa tylko wydawał z siebie pojedyncze dźwięki, krótkie pojękiwania bólu, bezsilności i samotności. Czuł się taki bezradny, taki mały i bezużyteczny. 


Już nie wiedział co ma ze sobą zrobić i tylko cicho płakał. Tak, płakał ten silny i zawsze uśmiechnięty Natsu teraz odsłonił swoje wnętrze, swoje serce i prosto z jego głębi płakał nieustannie. Nawet najsilniejsi mają swoje słabości, nikt nie jest idealny. Nie należy obawiać się swoich słabości czy wstydzić się ich, należy je akceptować i razem z nimi stawać się coraz silniejszym, bo tak naprawdę nasza słabość jest naszą największą siłą i powinniśmy być tego w pełni świadomi. W tym momencie Natsu nie dopuszczał do siebie nikogo, niczego ani żadnej myśli, po prostu zagłębiał się w swojej rozpaczy. Chłopak klęczał na posadzce, a jego towarzysze stali naokoło niego, każdy dosłownie każdy przeżywał odejście cennej przyjaciółki. Jedni płakali, drudzy reagowali agresywnie, denerwowali się, trzeci tłumili wszystko w sobie, a jeszcze inni robili odmienne rzeczy. Każdy reagował na swój własny specyficzny sposób. Lecz wiedzieli, że tym który najbardziej cierpi jest Natsu, dlatego swoje uczucia odsunęli na bok i wspierali go wszystkim co mieli. Lisanna przytuliła się do niego, twarz przyłożyła do jego pleców i przez cały czas szeptała:
-Natsu, spokojnie. Znajdziemy ją. Ona wróci. Nie ma innej opcji. Ona znowu będzie z nami, więc weź się wreszcie w garść.
W kółko powtarzała te same myśli tylko ubierała je w inne słowa. Szeptała głosem pełnym ciepła, aby podnieść go na duchu. To ona znała go najdłużej, wiedziała o nim wszystko i doskonale go rozumiała, ponieważ są przyjaciółmi z dzieciństwa. Lecz tym razem nawet jej słowa i bliskość nie były w stanie pomóc jej najlepszemu przyjacielowi. Tkwili na stacji Orkius dopóki nie zostali wyproszeni przez ochronę. Wszyscy rozdzielili się i ruszyli do domów. Erza, Gray, Lisanna, Wendy i Juvia chcieli odprowadzić Natsu do domu, żeby nic sobie nie zrobił. Lecz ten odmówił mówiąc, że nic mu nie będzie. Zamiast wrócić do swojego domu, poszedł do mieszkania Lucy. Wszedł do środka, usiadł na podłodze opierając się o łóżko i otworzył album ze zdjęciami, który leżał nieopodal. Pewnie Lucy go zrobiła, bardzo lubiła robić albumy zawierające zdjęcia jej, Natsu i przyjaciół. Miała je podzielone i podpisane, na tym widniał napis "Z moim ukochanym Natsu". Otworzył go i ujrzał fotografie na których byli razem szczęśliwi oraz uśmiechnięci. Zaczął wspominać wszystkie wspólnie spędzone chwile z Lucy. Jak ją poznał i uratował przed bandziorami. Na początku w ogóle jej nie ufał i nie chciał jej zaakceptować jako członkinię Fairy Tail. Później poznawał ją, odkrywał jej nowe strony, jej wady i zalety. Z czasem gdy poznał ją bardzo dobrze, tak jak nie znał jej nikt inny zakochał się w niej. Zaczął szaleć na jej punkcie i nie chciał jej wypuścić ze swoich ramion. Gdy zdał sobie sprawę, że ją kocha nie wiedział jeszcze, że stanie się ona tak dla niego ważna, że jej utrata będzie aż tak bardzo bolesna. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw i pozwolił sobie na pewną swobodę w stosunku do Lucy. A teraz? Teraz siedzi jak głupi zupełnie sam i wspomina wszystkie ich wspólne chwile. Pamięta ich pierwszy pocałunek, który delikatnie mówiąc na niej wymusił gdy ta płakała i była na niego taka zła, że aż go uderzyła. Ich pierwszą randkę z której mają śmieszne i namiętna zdjęcia. Ich wspólne treningi, aby Lucy mogła walczyć razem z nim ramię w ramię. Moment gdy odkryli magię i dzięki temu zyskali nową siłę. W głowie miał teraz wszystkie radosne, szczęśliwe, smutne, bolesne, ale przede wszystkim wspólne wspomnienia z Lucy i przyjaciółmi. Spojrzał na siebie w odbiciu lusterka, które stało na szafce nocnej obok łóżka. Wyglądał żałośnie, miał podkrążone, czerwone oczy w których widać bezsilność, bladą twarz, mokre i brudne policzki, włosy potargane bardziej niż zwykle i skołtunione, a przede wszystkim z jego ust nigdy nie schodził uśmiech, a teraz wyglądał jak siedem nieszczęść. Jeszcze raz spojrzał na zdjęcia, jeszcze raz odświeżył swoje wspomnienia i zamknął album ze swoją normalną siłą. Zacisnął pięści, wstał i poszedł do łazienki. Tam umył się głównie zajmując się twarzą. Spojrzał w zaparowane lustro, przetarł je ręcznikiem i ujrzał normalnego siebie. Ze zdecydowanymi oczami, naturalnie potarganymi włosami i z uśmiechem na twarzy. Zdecydował, już wybrał co zrobi. Wyszedł z łazienki, chwycił telefon i wybrał numer. Gdy osoba po drugiej stronie telefonu odezwała się ten z nutą radości i podekscytowania w głosie zapytał:
-Pomożesz mi, prawda? Levi?

C.D.N~.

Mam nadzieję, że się podobało!

UWAGA!!!

NIE PORZUCIŁAM BLOGA! To prawda, że rozdziały nie pojawiają się zbyt często, ale ten blog nie został porzucony i nadal normalnie funkcjonuje. Ja zwyczajnie nie mam zbyt dużo czasu na pisanie, ponieważ jestem w pierwszej liceum i mam dużo nauki! Na dodatek do szkoły dojeżdżam przez godzinę, a nieraz nawet półtorej godziny. Dlatego proszę o wyrozumiałość i proszę nie zapominajcie o moim blogu, ponieważ jeszcze nie został skończony.

Pozdrawiam Kuro Lady~. <3