piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 64 - "Śmierć jest nieunikniona?"

Rozdział 64

Lucy jak zawsze poszła do szkoły. Z wszystkimi przywitała się należycie, a gdy zobaczyła Natsu to ją zamurowało. Chłopak nie zadzwonił do niej i w ogóle po nią nie przyszedł dzisiejszego ranka, a teraz okazuje się, że rozpacza on z powodu zepsutej komórki i telewizora. Okazało się, że ostatnio ma niewiarygodnego pecha i wszystko psuje. Lucy nie mogła w to uwierzyć.

 
Wszystkie lekcje mijały strasznie wolno, a poza tym to był to dzień jak co dzień. Oprócz jednej rzeczy. Telefonu, który odebrała Lucy. Była to przerwa na lunch. Zadzwonił jej telefon, więc oddaliła się od pozostałych i odebrała.
-Słucham?
-Dzień dobry. Czy dodzwoniłem się do Lucy Heartphilia?-odezwał się nieznajomy blondynce męski głos w słuchawce. 
-Dzień dobry. Tak to ja. Coś się stało?-zapytała niepewnie.
-Nazywam się Shirato Kouchi. Jestem dyrektorem szpitala Ishiko w mieście Cali. Trafił do nas Hiro Heartphilia. Trzeba załatwić pewne formalności, ale Judo Heartphilia odmówił przybycia do naszego szpitala. Ty jesteś przyrodnią siostrą tego chłopca, więc możesz to zrobić. Chłopak doznał poważnych obrażeń i zapadł w śpiączkę. Nie wiadomo kiedy i czy w ogóle się obudzi, a jak się obudzi może nic nie pamiętać z przeszłości. Jest też mały szczegół. Ostatnio mieliśmy dużo wypadków i nie mamy krwi z jego grupą, więc musisz kogoś ze sobą zabrać. Bez tej krwi jego szanse na przeżycie wynoszą 0%, a z krwią wynoszą 35%. Jest to mała szansa, ale zawsze może przesądzić o życiu człowieka.
-  Co się stało? Czemu Hiro jest w szpitalu? Co powiedział mój głupi ojciec?! A co do krwi to ja mam taką samą grupę, więc mogę ją oddać.-wykrzyknęła do słuchawki.
-Proszę się uspokoić. Twój brat przyjechał do Cali z przyjaciółmi na wycieczkę. Został potrącony przez ciężarówkę, kierowca był pijany i uciekł z miejsca zdarzenia, jeszcze go nie odnaleziono. Twój ojciec zaś powiedział, że ma ważniejsze sprawy na głowie i nie przyjedzie. Dobrze, więc proszę o jak najszybsze przybycie.
-Dobrze, będę tam dzisiaj wieczorem! Do widzenia.-powiedziała szybko, nie oczekując na odpowiedź rozłączyła się. Od razu chwyciła swoją torbę i pobiegła do domu. Członkowie Fairy Tail pytali co się stało, ale ona nie miała czasu, żeby odpowiedzieć. Z domu zabrała wszystkie potrzebne jej rzeczy i ruszyła na dworzec. Wsiadła do pociągu i zamyśliła się.
-"Znowu mnie to czeka? Znowu muszę to przeżywać? Nie chcę czuć tego ponownie. Bólu po stracie bliskiej osoby. Już straciłam mamę, nie pozwolę umrzeć Hiro. Nie chcę znowu być taka bezsilna."-myśląc wpatrywała się pustym wzrokiem w niebo za oknem.
 
 Niebo, które z każdą minioną minutą stawało się coraz ciemniejsze, groźniejsze, aż w końcu spadł niesamowicie silny deszcz, już po chwili dało się słyszeć grzmoty i dostrzegać błyskawice. Była to prawdziwa burza, która rozdzielała niebo i ziemię. Nic nie było w stanie jej powstrzymać. Blondynka po wyjściu z pociągu od razu pobiegła do szpitala. Będąc na miejscu zapytała recepcjonistki:
-Gdzie znajdę Shirato Kouchi-san? 
-Jest w swoim gabinecie. Schodami na górę czwarte drzwi po prawej.
-Dziękuję bardzo za pomoc.-powiedziała odchodząc. Szybkim krokiem weszła po schodach, podeszła do drzwi, zapukała i nie czekając na pozwolenie weszła do środka.
  Przy komputerze siedział mężczyzna wyglądający na jakieś 25 lat. Miał złote oczy i brązowe włosy. Zdziwiony wpatrywał się w dziewczynę. 
-Jestem Lucy Heartphilia. Proszę od razu zająć się transfuzją krwi.-powiedziała szybko i pewnie.
-Dobrze. Chodź za mną.-wstał i wyszedł z gabinetu. Blondynka ruszyła za nim. Weszli piętro wyżej i znaleźli się przed pokojem 308.
-Jesteś gotowa?-zapytał uważnie przyglądając się jej.
-Tak.-odpowiedziała pewnie. Weszli do środka. Hiro był cały w bandażach i wcale nie wyglądał jak Hiro, zawsze uśmiechnięty i energiczny. Shirato powiedział, że przeszedł on 4 operacje i jego przeżycie nie jest pewne. Mężczyzna przygotował wszystko i zaczęło się. Czerwona krew, która przed chwilą płynęła w żyłach dziewczyny teraz powoli płynęła rurkami do ciała Hiro. Gdy wszystko się skończyło. Lucy była zmęczona. Musiała odpocząć. Gdy już dostatecznie odpoczęła i nabrała energii zadzwoniła do przyjaciół, którzy teraz bardzo się o nią martwili. Później wróciła do Hiro. Przyglądała się jego twarzy. Po chwili po jej policzkach zaczęły spływać srebrne łzy, które spadały i tonęły w śnieżnobiałej pościeli. Gdy ona płakała burza za oknem przerodziła się w śnieżycę.
 Gdy dziewczyna uspokoiła się nagle serce jej brata przestało bić. Przybiegli lekarze i pielęgniarki. Zaczęła się walka o życie chłopaka. Blondynkę wyprowadzono z pokoju. Wszyscy robili co mogli, ale czy to pomoże? Czy Hiro przeżyje i znowu się uśmiechnie do swojej kochanej siostrzyczki?

C.D.N~.

Przepraszam, że dopiero teraz dodaję, ale wcześniej nie miałam dostępu do kompa,

ponieważ byłam u babci! Przepraszam! Postaram się następny rozdział napisać jak

najszybciej się da!*O* Proszę o cierpliwość. Mam nadzieję, że się podobało.

Pozdrawiam Kuro Lady~!;***

niedziela, 23 grudnia 2012

Świąteczny specjał!^^

ŚWIĘTA!

Nareszcie nadszedł ten czas! Czas świąt Bożego Narodzenia! Zaczęły się wielkie przygotowania do specjalnego przyjęcia świątecznego Fairy Tail! Chłopcy zarezerwowali halę sportową Magnolii, przygotowali cały sprzęt oraz stroje do meczu. Przed imprezą miał się odbyć mecz pokazowy pomiędzy chłopcami klasy specjalnej. Dziewczyny zaś zajęły się przygotowaniem potraw, ich transportem i przygotowały małą niespodziankę dla swoich chłopców. Wszyscy wspólnie zajęli się znalezieniem odpowiedniej choinki i ubraniem jej. Mieli przy tym dużo zabawy. Każdy indywidualnie zajął się prezentem dla swojej drugiej połówki i przyjaciół. Było to sporo wydatków, ale uznali, że mogą sobie na to pozwolić raz na rok. Lucy kupiła dla Natsu koszulkę ze smokiem i płytę jego ulubionego zespołu. Natsu zaś zdobył dla niej rzadko spotykaną książkę, którą chciała od dawna oraz bransoletkę z sercami. Blondynka przygotowując się do imprezy spakowała wszystkie prezenty, założyła odpowiedni strój do niespodzianki i ukryła go pod płaszczem. Umalowała się i uczesała. Gdy Natsu po nią przyszedł była już gotowa. W połowie drogi Lucy zatrzymała się i wręczyła mu prezent. Uśmiechnęła się i powiedziała:
-Wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku.
-Dziękuję i wzajemnie.-odpowiedział wręczając jej prezent.
 Gdy dotarli na miejsce Natsu dołączył do swojej drużyny. Zaczął się mecz koszykówki. Dziewczyny podzieliły się na dwie grupy i dopingowały tą drużynę w której byli ich chłopcy. Oczywiście każda dopingowała najgłośniej tylko swojego chłopaka. Na całej sali były przyczepione jemioły, więc jak ktoś pod nie trafił to musiał się pocałować. Najbardziej zabawne było jak Jet i Droy razem pod jedną przez przypadek weszli. Ich pocałunek był komiczny. Po zakończeniu meczu dziewczyny przygotowały stoły z potrawami. Każdy wręczył prezent każdemu. Było tego dosyć sporo i zrobiło się wielkie zamieszanie, które zostało ogarnięte po chwili przez Makarova.  Juvia cały czas zaciągała Graya pod jemiołę tylko po to, żeby mogła go pocałować przez co chłopak strasznie się denerwował. Lucy wręczała wszystkim prezenty, a Natsu składał wszystkim życzenia jak szalony. Lisanna widząc jego zachowanie śmiała się. 

 
Gdy dziewczyny się najadły zabrały się do przygotowania niespodzianki. Jedne robiły odpowiednio dużo miejsca, inne zadbały o oświetlenie, a jeszcze inne przebrały się i z mikrofonami w rękach wyszły na środek hali. Zaczęły śpiewać od serca dla swoich ukochanych, którzy zapychali się jedzeniem.
  Chłopcy oczarowani ich śpiewem i wyglądem wpatrywali się w nie jak zaczarowani. Wszyscy zaczęli głośno bić brawo nawet jeśli jeszcze nie skończyły. Po przedstawieniu wszyscy razem złożyli sobie życzenia.
-Dobra, teraz będzie dobrze.-powiedział Natsu.
-Tak myślisz? Nie za wcześnie?-zaznaczyła swoje wątpliwości Lucy.
-Oczywiście, że tak! Lepiej wcześniej niż później!-odparł uśmiechając się.
-Dobra. Dzieciaki, więc na trzy!-krzyknął Makarov.
-Raz.
-Dwa.
-Trzy!!!

"Całe Fairy Tail i Kuro Lady życzą Wszystkim Czytelnikom Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!!! Dużo szczęścia, pomyślności,  hojnego Mikołaja i czego jeszcze chcecie!!!"


piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 63 - "Śnieg"

Rozdział 63

Po Dniu Sztuki rozpoczęło się wielkie sprzątanie. Zajęło ono dosyć sporo czasu zwłaszcza, że większość nadal była przejęta zwycięzcami i byli rozkojarzeni. Nikt nie mógł uwierzyć w to, że wygrała klasa specjalna, która jest najgorsza w całej szkole. Najbardziej zaskakujące było to, że odegrali to wspaniale i świetnie wcielili się w swoje role. Nawet sławny reżyser, który przyszedł na występ swojej córki z klasy 3-D, próbował on namówić Fairy Tail do zagrania w jego najnowszym filmie. Po wielu namowach i marudzenia zgodzili się, ale bez ujawniania ich prawdziwych tożsamości oraz w odpowiednich przebraniach. Natsu i Lucy mieli grać głównych bohaterów. Ten film to dramat z dużą dawką romantyzmu. Scenariusz mieli dostać dopiero za dwa miesiące, a próby miały się zacząć za trzy miesiące.  Fairy Tail, aby uczcić to wielkie wydarzenie postanowili sobie zrobić wielkie wyjście na miasto. Chodziło w tym o to, że wchodzili do każdego sklepu, kręgielni, wesołego miasteczka, kasyna, kina, restauracji, strzelnicy w mieście i robili wszystko co chcieli i co tylko się dało. Zbiórkę z organizowali o szóstej rano, gdy wszystkie te punkty rozrywkowe dopiero zaczynają funkcjonować. Gdy zebrali się w umówionym miejscu było bardzo zimno, a po chwili zaczął padać biały, piękny śnieg.
 Gdy wszyscy się zebrali, ruszyli! Pierwsze było kasyno o nazwie "Runaway". Lucy, Erza i Juvia zbiły tam majątek. Wygrywały w każdej możliwej grze dzięki umiejętnym oszustwom, których nauczyły się od Cany, która była w tym specjalistkom. Natsu, Gray i Jellal polegli już na pierwszej grze, więc już nie kontynuowali. Dziewczyny wygrały dużo pieniędzy, więc mieli się za co wyszaleć. Później poszli zjeść śniadanie do restauracji "Snowflake".  Jedzenie tam było niewiarygodnie pyszne. Po posiłku poszli do kręgielni "Strike". Tutaj udało się wykazać chłopcom, którzy za każdym razem zbijali wszystkie kręgle i dzięki temu zdobyli nagrodę. Erza miała kiepskiego cela. Juvia nie chciała ściągnąć kozaków, więc się pośliznęła i upadła. Lucy zbijała najwięcej cztery kręgle, więc nie szło jej zbyt dobrze. Później poszli się wyszaleć do wesołego miasteczka i skorzystali tam z każdej możliwej atrakcji. Następny był obiad w restauracji "A wise owl". Tutaj również jedzenie było niesamowicie pyszne. Następnie w kinie "Wave" zrobili sobie maraton horrorów. Obejrzeli trzy najbardziej popularne w tym okresie horrory. Na jednym z filmów Lucy nie mogła wytrzymać tak się bała, że schowała głowę za plecami Natsu, któremu ten akurat horror bardzo się spodobał i chciał obejrzeć go drugi raz, ale blondynka nawrzeszczała na niego i stwierdziła, że już nigdy w życiu nie obejrzy tego horroru.  Nadeszła kolej na sklepy. Chodzili po wszystkich napotkanych sklepach i w każdym musieli kupić chociaż jedną rzecz. Przez to byli obładowani torbami.  Po jakże męczących zakupach poszli na kolację w restauracji "Fresh pear". Akurat tutaj jedzenie nie smakowało im w ogóle, ani trochę! Nawet ociupinkę. Niezadowoleni wyszli, spacerowali chwilę po parku po czym rozeszli się do domów, każdy w innym kierunku. Juvia i Gray obserwując jak inni znikają za budynkami uśmiechali się radośnie i poszli na swoją samotną randkę na cześć ich zwycięstwa podczas Dnia Sztuki.
 Lucy i Natsu spędzili wspólnie czas w domu przytulając się i rozmawiając. Erza i Jellal mieli tego wieczoru występ w swoim teatrze. Wypadli fantastycznie, a barwom nie było końca. W taki sposób skończyło się wielkie wyjście na miasto. Tymczasem śmiejąca się Lucy nie była świadoma dziejącej się tragedii.

C.D.N~.

Jest rozdzialik!^^ Mam nadzieję, że się podoba. Przepraszam, że dodaję te

rozdziały w takich odstępach czasu, ale w szkole mnie maltretują nauczyciele

i nie mam w ogóle czasu i siły. Podczas tej przerwy świątecznej postaram się

nadrobić wszystkie zaległości! Dziękuję, że mnie cały czas wspieracie!;*

Pozdrawiam Kuro Lady~!<3

niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 62 - "Dzień Sztuki"

Rozdział 62

Tak! Nareszcie nadszedł ten od dawna wyczekiwany dzień - Dzień Sztuki. Fairy Tail było pod ogromną presją, ponieważ występowali jako ostatni. Oglądali przedstawienia innych klas i coraz bardziej bali się, że ich występ nie wypali. Gdy wreszcie nadeszła ich kolej byli niesamowicie poddenerwowani, ale również bardzo podekscytowani. Zaczęło się przedstawienie! Historia opowiadała o losach pewnej księżniczki i pirata.
"Świat Nakari składał się z wielu królestw rozmieszczonych na różnych wyspach w różnych odległościach. Każde królestwo funkcjonowało inaczej, w każdym kraju żyli inni ludzie i specjalizowali się w czym innym. Każdy wspierał się nawzajem. Z jednymi dogadywano się lepiej, a z drugimi gorzej. W królestwie Oushi panował król imieniem Katou, jego żoną była najpiękniejsza kobieta w królestwie imieniem Misaki. Para królewska miała dwie córki. Młodsza nazywała się Hikari odziedziczyła urodę i delikatność matki, a starsza Tsubaki częściej mówiono do niej Tsuki, ponieważ było krócej i jakoś jej to pasowało, była ona mieszanej urody, w połowie przypominała matkę, a w połowie ojca, ale jej charakter i temperament był zupełnie taki sam jak ojca. Lubiła ona walczyć, jeździć konno, spędzać czas na rozmowach oraz na grze z mężczyznami. Codziennie musiała choć trochę wysilić się fizycznie, bo inaczej nie mogła usiedzieć w miejscu. Mimo wielu męskich cech i czynności posiadała również te kobiece na przykład lubiła śpiewać, miała czyste serce, więc zawsze pomagała ludziom oraz nie lubiła gdy ktoś kogoś krzywdził, często również czytała książki i bawiła się z dziećmi. Pewnego dnia dobry przyjaciel Katou wyprawiał bal na urodziny syna i zaprosił go wraz z córką, którą chciał połączyć węzłem małżeńskim ze swoim synem. Tsubaki nie zgadzała się na to, ale zdanie ojca było najważniejsze, a akurat on się zgadzał, ponieważ uważał, że ona sama nie znajdzie męża z tym swoim charakterkiem. Dwa dni później byli już na statku, który płynął w miejsce w którym zostanie odebrana wolność Tsuki. Podróż do królestwa Shuji trwała siedem dni, więc tyle czasu już tylko zostało rozpaczającej księżniczce. Lecz trzeciego dnia podróży stało się coś nieoczekiwanego, a mianowicie atak piratów. Przybyli oni odebrać żywność oraz skarby, które przewozili ze sobą. Jeden z piratów dotarł do pokoju Tsuki. Miała ona przy sobie miecz, więc zdołała się obronić i szybko znalazła się na pokładzie na którym trwała zaciekła walka.  Pirat, który wpadł do pokoju księżniczki ocknął się i krzyknął w stronę brązowowłosego mężczyzny "Kapitanie! Znalazłem księżniczkę". Kapitan niespodziewanie znalazł się za Tsubaki i złapał ją w pasie i przerzucił ją sobie przez ramię. Oczywiście nie obyło się bez oporu. Dziewczyna kopnęła go mocno w klatkę piersiową i uwolniła się z jego uścisku. Od razu gdy wylądowała na pokładzie przybrała pozycję obronną. Kapitan zaśmiał się w niebo głosy i wyciągnął swój miecz. Szybkimi i zwinnymi ruchami wybił miecz z rąk księżniczki oraz pozbawił ją przytomności przez uderzenie rękojeścią miecza w odpowiednie miejsce. Ponownie zarzucił ją na swoje ramię, widząc że jego towarzysze zdobyli skarby nakazał powrót na statek. Wyczerpani walką królewscy wojownicy nawet nie ruszyli za nimi w pogoń. Następnego dnia Tsubaki ocknęła się w jakimś pomieszczeniu w którym było pełno kosztowności. Po chwili wszedł do pokoju ten brązowowłosy pirat, skrzywiła się na jego widok, a on tylko się zaśmiał i powiedział:
-Jestem Kenshiro, ale możesz do mnie mówić Shiro i wolałbym, żebyś to robiła bo nie lubię swojego pełnego imienia. A ty jak masz na imię?
-Myślisz, że odpowiem plugawy piracie.
-Och. Proszę cię nie przesadzaj.
-Zamknij się! Mój ojciec ci tego nie popuści.
-Nie obchodzi mnie to. Nie oddam ciebie tak łatwo i jestem zadziwiony twoją nieuprzejmością w stosunku do mnie zwłaszcza, że już kiedyś się spotkaliśmy.
-Niby kiedy?-warknęła.
-Gdy ukradłem leki, aby uratować młodszego brata zostałem złapany przez straż królewską i chcieli mnie zabić, ale wtedy wkroczyłaś ty. Nakrzyczałaś na nich i pięknie się do mnie uśmiechnęłaś. Mimo, że nie znałem twojego imienia pokochałem cię od tamtej chwili i nie przestawałem o tobie myśleć.
-Och. Przypomniało mi się. Faktycznie była taka sytuacja, ale czemu teraz jesteś piratem?
-Zabieram bogatym i oddaję biednym, którzy naprawdę potrzebują tych rzeczy do życia. Kosztowności wymieniam na żywność, ubrania i zabawki dla biednych ludzi, którzy od zawsze żyli w podobny sposób do mnie. Staram się im pomóc.
-Naprawdę szlachetny cel, ale czemu mnie porwałeś?
-Chcę mieć ciebie tylko dla siebie i nie chciałem pozwolić na twoje małżeństwo.
-Skąd o tym się dowiedziałeś?!
-Całe królestwo o tym mówi.
-Och rozumiem...
-Wyjawisz mi w końcu swoje imię?
-Tsubaki, ale wszyscy mówią Tsuki.
-Piękne imię i doskonale pasuje do tak pięknej kobiety jak ty.-uśmiechnął się, delikatnie chwycił kosmyk jej włosów i złożył na nim delikatny pocałunek. W ten sposób rozpoczęła się ich wspólna przygoda. Tsubaki szybko przystosowała się do życia jako pirat. Polubiła całą załogę, ponieważ byli mili, zabawni i pomagali wielu ludziom. Dziwiła się dlaczego nikt z zamku ich nie rozumie. Miło spędzała z nimi czas. Wiele grali w różne gry, usłyszała od nich wiele opowieści tych zabawnych i tych strasznych. Pomagała im w wielu czynnościach, na przykład w gotowaniu. Byli szczęśliwi, że jedzą coś tak pysznego i stwierdzili, że nie ma nic lepszego niż kuchnia kobiety. Szorowała również pokład i robiła im masaż, gdy byli zmęczeni przenoszeniem ciężkich przedmiotów. Przez cały ten czas zdążyła również zakochać się w Shiro. Było już wiele pocałunków, ale jeszcze nie posunęli się dalej. Pewnego dnia odnalazła ich statek armia królewska Oushi z samym królem na czele. Przybył uwolnić swoją córkę z rąk okrutnych przestępców. Jak ich określił. Zaczęła się długa, zażarta i krwawa walka. Tsubaki nie wiedziała z kim ma walczyć przeciwko komu, więc nie walczyła tylko próbowała powstrzymać obie strony, ale nic to nie dało. Po całodniowej walce piraci przegrali i zostali aresztowani. A Tsuki zabrana z powrotem do królestwa. Została ona zamknięta w wieży na czas egzekucji piratów. Płakała, krzyczała i błagała strażników, żeby ją wypuścili, ale to nic nie dawało. Postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Krat w oknie nie było, ponieważ było strasznie wysoko i nikt nie pomyślał o tym, że ktoś będzie chciał przez nie wyskoczyć. Ona wzięła rozpęd i wyskoczyła. Ledwie doskoczyła do gałęzi drzewa. Lecz gałąź złamała się, zaczęła spadać w dół, ale zatrzymała się na gałęzi, która była niżej niż poprzednia i była o wiele grubsza. Miała parę zadrapań z których powoli leciała krew, parę siniaków, ale nie zamierzała się zatrzymać, nie podda się tak łatwo! Zaczęła schodzić po gałęziach na dół, z jednej się ześliznęła i wylądowała na ziemi. Skręciła kostkę i chyba złamała rękę, ale podniosła się i zaczęła iść na plac egzekucyjny. Gdy tam dotarła już był tam tłum gapiów, jej ukochany i jego załoga już byli na platformie i czekali na ścięcie. Jej ojcem był w trakcie jakiejś długiej mowy. W tym czasie zdążyła przecisnąć się przez tłum i wskoczyć na platformę. Zakryła Shiro własnym ciałem i wykrzyknęła najgłośniej jak umiała.
-On jest MÓJ! Nikomu nie pozwolę go skrzywdzić.-cały tłum i jej rodzina patrzyli na nią.
-Tsubaki! Głupia! Po co tu przyszłaś.-zapytał łamiącym się głosem chłopak.
-Kocham cię. Bez ciebie moje życie nie ma sensu. Jeśli ty umrzesz to ja razem z tobą.-powiedziała, a łzy zaczęły rzewnie spływać po jej policzkach. Mimo łez uśmiechnęła się do niego i pocałowała go. Jej ojciec nie wierzył własnym oczom na dodatek, że po stronie Tsubaki stanęła zarówno Misaki jak i Hikari. Nie miał wyboru musiał się zgodzić. Wypuścił wszystkich piratów z niezadowoloną miną. Za to Tsuki nie mogła powstrzymać wybuchu radości. Dziękowała z całych sił matce i siostrze. Zużyła tyle energii i straciła tyle krwi, że zemdlała. Została opatrzona przez lekarza. Shiro i jego załoga przygotowywali się do wypłynięcia. Tsubaki ocknęła się późnym wieczorem. Od razu pobiegła szukać Kenshiro. Znalazła go na niewielkim wzgórzu blisko morza.
-Chcę płynąć z tobą. Mogę?-zapytała na wstępie.
-Oczywiście, że tak, jeśli chcesz.-uśmiechnął się.
-Dziękuję!-powiedziała uśmiechając się i wpadła w jego ramiona.
  
 Zaczęły się ich szaleńcze, nieprzerwane pocałunki. Nie mogli się od siebie oderwać. Ich wzajemne pożądanie wzrosło już do granic możliwości i zaczęło z nich "wypływać". W tą noc, na tym wzgórzu stali się ze sobą jednością. Nie mogli przestać. Mimo zimna i bólu odczuwali niesamowitą rozkosz. Tą noc spędzili razem pod gołym niebem, a o świcie wraz z załogą wypłynęli na morze po nieznane, nowe, ciekawe przygody. Żyli długo i szczęśliwie.:"
Skończyło się. Czar prysnął. Widownia tak się wczuła, że nie mogła uwierzyć, że to już koniec. Wrzaskom i brawom nie było końca. Było to niesamowite przedstawienie. Pokazujące prawdziwą istotę i siłę uczuć jakie możemy żywić do drugiego człowieka. Wszyscy byli wzruszeni, ale również niesamowicie szczęśliwi, że skończyło się to tak a nie inaczej. Oczywistym było, że to klasa specjalna wygra ten konkurs. Lecz oni sami nie mogli w to uwierzyć. Gdy to już do nich dotarło byli strasznie szczęśliwi i bardzo głośni. Niepohamowana radość opanowała ich na resztę dnia.
   

C.D.N~.

Mam nadzieję, że się podobało. Dodałam rozdział dzisiaj, ponieważ nie chciałam

Was dręczyć i kazać Wam czekać, aż do piątku.XD Cieszę się, że nikt nie

chciał mnie zabić. Jestem Wam naprawdę wdzięczna. Dopiero teraz do

mnie dotarło, że to już ponad 60 rozdziałów. Jestem taka szczęśliwa!

Mam nadzieję, że dalej wszyscy będziecie mnie wspierać przez kolejne

dni, tygodnie i miesiące. Dziękuję Wam wszystkim z całego serca!

Kocham Was.<3 Pozdrawiam Kuro Lady~.;***  

piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 61 - "Przygotowania"

Rozdział 61

Zaczęły się wielkie przygotowania do Dnia Sztuki. Dzień ten był dopiero za dwa tygodnie, ale przygotowania musiały zacząć się już teraz, ponieważ było wiele pracy oraz robili to po lekcjach. Lekcje mieli normalnie, nie mogli ich opuszczać, takie było zalecenie dyrektora. Trzeba było zrobić dekoracje do przedstawienia, kostiumy, napisać scenariusz, nauczyć się kwestii itd. Klasa specjalna przygotowywała spektakl pod tytułem "Księżniczka i Pirat". Była to ciekawa, miłosna opowieść pełna przygód. Natsu i Lucy bardzo starali się jako główni bohaterowie. Natsu miał pewne trudności, ale Lucy go cały czas pilnowała. Różowowłosy w niektórych momentach, które wymagały delikatności wybuchał. Wszyscy byli nieco poddenerwowani, ponieważ bali się, że coś zepsują. Kostiumami zajmują się dziewczyny i bardzo się starają, żeby się udały i każdy czuł się w nich dobrze. Chłopcy zaś zajmują się dekoracjami i chcą, żeby były one dobre, solidne i odpowiednie. Oświetleniem zajmowało się kilka osób. Rolą narratora zajął się Loki, ponieważ ma gadane. Po tygodniu ciężkich prac wraz z lekcjami gotowa była połowa dekoracji i trzy czwarte kostiumów. Lucy znała na pamięć całą swoją rolę, teraz pozostało jej tylko wbić tą rolę w głowę Natsu. Próbowała już kilku sposobów, ale żaden nie wypalił. Kazała mu wiele razy czytać tekst, nie pomogło. Ćwiczyła z nim wiele razy, nie zadziałało. Przemieniała tekst na łatwiejszy i lepszy do zrozumienia oraz zapamiętania, to również okazało się niewypałem. Pomogło jedynie to, że powiedziała, że nie dostanie obiadu jak nie nauczy się chociaż dwóch swoich kwestii i to dało radę mu pomóc w zapamiętywaniu. W kilku scenach potrzebny był statek. Był on najtrudniejszy do wykonania, ale na szczęście był już gotowy.

Wyglądał on niesamowicie realistycznie z tymi wszystkimi szczegółami, z nawet najdrobniejszymi detalami. Chłopcy postarali się i odwalili kawał dobrej roboty. Jedna ze scen odbywała się w nocy, na wzgórzu przy morzu. Wyglądało to niesamowicie pięknie.

 Cztery dni przed głównym przedstawieniem odbyła się przymiarka strojów. Lucy założyła perukę. Teraz miała długie, brązowe włosy. Były one rozpuszczone tylko z krótkich kosmyków przy twarzy zostały zrobione warkoczyki. Miała również fioletowe soczewki, beret z gwiazdą i zielone buty na średnim obcasie. Miała długą zieloną sukienkę pod którą założyła spodnie, aby w razie upadku nie było widać jej bielizny oraz po to, aby sukienka dobrze się układała. Loki złapał ją za biust, więc podczas robienia zdjęcia była zdenerwowana.

Touhou Redheads Long Hair Chinese Dress Hong Meiling Hats Anime Girls Chinese Clothes 
Natsu przebrany za pirata miał również perukę, więc jego włosy miały kolor brązu. Na czole miał zawiązaną przepaskę. Czarne spodnie oraz brązowe wysokie buty zgrywały się ze sobą doskonale. Czerwona koszula, a na niej niebieski płaszcz również wyglądało to niesamowicie. Do rąk otrzymał również nóż. Za pasem miał katanę. Na policzku miał zrobioną bliznę, oraz tatuaż na mostku. Do zdjęcia zapozował.
 
Oboje wyglądali niesamowicie i byli dopasowaną parą. Teraz tylko pozostało porządnie wystawić tą sztukę i zająć dobre miejsce na Najlepszą Sztukę Dnia. Kończyli robienie dekoracji oraz kostiumów i douczali się kwestii. Został jeden dzień do wielkiego i uroczystego Dnia Sztuki.

C.D.N~.

Jest rozdział!^^ Przepraszam, że kazałam Wam tak długo czekać. Możecie

mnie zabić, pobić, cokolwiek jeśli wam to pomoże. Postaram się o częstsze

dodawanie rozdziałów, ale nic nie mogę obiecać. Jest mi naprawdę 

przykro. Pozdrawiam Kuro Lad~.;*


piątek, 7 grudnia 2012

Rodział 60 - "W pogoni za sławą"

Rozdział 60

Przez następne tygodnie Fairy Tail nie miało łatwego życia, ponieważ ci co chcieli zdobyć sławę i władzę atakowali "Smoczych Zabójców". To był według nich najlepszy sposób i zarazem najszybszy. Wielu próbowało i wielu poległo w kałużach własnej krwi. Były to długie, nudne i trudne tygodnie. Atak za atakiem. Niektórzy tworzyli sojusze, aby było łatwiej. Dlatego to całe Fairy Tail musiało zaangażować się w tą bitwę o chwałę i Magnolię. Niektórzy uciekali się nawet do najbardziej tchórzliwych rozwiązań. Na przykład atakowanie od tyłu lub podczas snu w ich własnych domach. Najgorszym atakiem było zranienie Levi, która sama wracała do domu pewnego dnia. Mimo ran cały czas powtarzała Gajeelowi te słowa:
-Kocham cię.

 
Mimo tego co przeszła uśmiechała się i radośnie rozmawiała z przyjaciółmi. Była w stanie nawet troszeczkę podokuczać Lucy, która pisała powieść i w niektórych momentach opuszczała ją całkowicie wena. Gdy była wypompowana Levi starała się ją rozweselić bądź podsunąć jakiś pomysł z książek, które czytała. W niektórych momentach wyglądało to komicznie.
 
Levy McGarden 
Gajeel był bardzo zdenerwowany. Teraz ani na krok nie odchodził od Levi. Pilnował jej, a jak zaczynała się jakaś walka chronił ją i starał się jak najszybciej zakończyć dany bój. Miłość do Levi dawała mu w tym momencie niesamowitego powera. Nie chciał jej stracić i wkurzali go ci, którzy śmieli ją tknąć chodź by palcem. Gangiem, który zranił ją zajął się zupełnie sam w czasie 30 sekund. Nie chciał ponownie oglądać jej łez. Chciał widzieć tylko jej uśmiech. Podobnie było z Natsu. Wiedział, że Lucy ma tendencję do bycia porywaną, więc pilnował ją jak oka w głowie. Chodził za nią wszędzie, nawet do łazienki za co zazwyczaj dostawał kopniaka lub soczystego liścia. Wendy, która również zyskała sławę, była ochraniana przez samego mistrza Makarova, Laxusa, Frieda, Bixlowa, Evergreen i Elfmana. Była to obstawa nie do pokonania, mimo że dziewczynka sama radziła sobie całkiem dobrze. Maya cały czas, dzień w dzień wracała do domu z Erzą i Jellalem, więc była całkowicie bezpieczna. W końcu Erza to najsilniejsza kobieta w mieście, Królowa Wróżek - Tytania. Przez ten cały czas Fairy Tail było poddenerwowane i bardzo czujne. Nie mogli sobie pozwolić chodź by na chwilę relaksu. Do ataków dochodziło zawsze w najmniej oczekiwanym momencie i były kompletnym zaskoczeniem. Po upływie dosyć długiego czasu ataki ustały, nikt już nie chciał mierzyć się ze "Smoczymi Zabójcami". Uznano ich za nietykalnych i najsilniejszych. Niektórzy nawet sądzili, że to urodzone potwory i przez to trafili do zakładów psychiatrycznych. Fairy Tail w końcu mogło odetchnąć i spokojnie spędzić czas. Najpierw odbyła się wielka impreza z okazji zakończenia krwawych walk w obronie władzy i chwały. Później wszystkie zakochane pary spotkały się na spokojnie, aby spędzić ze sobą czas i nadrobić zaległości, czyli przytulanie, pocałunki, rozmowy i przede wszystkich uśmiechy. Wszyscy musieli się sobą nacieszyć po tak długim czasie nerwów. Teraz mieli spokój, mogli odpocząć i poświęcić cały czas dla siebie nawzajem. Erza i Jellal mogli wrócić do pracy. Ich pierwsze przedstawienie od tygodni zrobiło wielką furorę. Gray i Juvia poszli na tajemniczą randkę. Gajeel i Levi spędzali czas w parku na oglądaniu ptaków, nieba i chmur płynących powoli po niebie. Natsu i Lucy siedzieli razem w domu. Rozmawiali, śmiali się i oglądali filmy. Gdy Natsu zasnął, Lucy uśmiechnęła się i pocałowała go delikatnie w policzek, po czym położyła się obok niego i sama zasnęła. Każdy miał spokojny sen o pięknej wolności z dużą ilością szczęścia.
 Następnego dnia wrócili do szkoły i zaczęli przygotowania do dnia Sztuki, który odbędzie się za dwa tygodnie. Do głównych ról zostali wybrani Natsu i Lucy.

C.D.N~.

Jest rozdzialik! ^^ Mam nadzieję, że się podobał!:D

Byliście gdzieś na Mikołajki? Dostaliście coś?

Pochwalcie się, Proszę!*O*

Pozdrawiam Kuro Lady~.

piątek, 30 listopada 2012

Rozdział 59 - "Powstanie Smoczych Zabójców"

Rozdział 59

W kolejnych dniach, po kolejnych rozmowach z nową członkinią Fairy Tail, inni członkowie dowiedzieli się, że Maya potrafi używać magii. Jest to magia ziemi, całkiem silna, ale nie była w stanie dorównać w walce swojej starszej siostrze Erzie. Aktualnie mieli weekend i wszyscy przebywali w kryjówce wróżek. Maya otrzymała swój znak tam gdzie chciała, czyli na środku pleców. W tym momencie były planowane bitwy  kolejnymi gangami, które chcą wspiąć się na szczyt w skutek pokonania Fairy Tail. Nie wchodziło to w grę. W końcu byli oni w sojuszu i jednym z najsilniejszych gangów, nie mogli dać się pokonać jakimś nowicjuszom, którym marzy się nie wiadomo co.  Zastanawiali się jaką taktykę przyjąć i jak mają walczyć. Ostatnio było u nich krucho z amunicją, ponieważ transport się spóźniaj i mieli kilka nadprogramowych walk. Była to ciężka burza mózgów. Po pewnym czasie Lucy uniosła dłoń i powiedziała lekko uśmiechnięta:
-Może użyjemy magii?
-Dobry pomysł!-krzyknął Gray.
-Czemu wcześniej na to nie wpadliśmy?-zaśmiała się Cana.
-Niby takie oczywiste, a nikt z nas o tym wcześniej nie pomyślał.-dodała Levi.

W ten sposób następnego dnia bez niczego ruszyli na pole bitwy. Nie mieli planu, strategii, broni zupełnie nic. Na przedzie szli Gajeel, Natsu, Wendy i Maya. Podobało im się to. Chcieli wszystkim pokazać swoje umiejętności. Byli czymś w rodzaju przywódców. Kroczyli dumnie na przód z uniesionymi głowami jakby już wygrali bitwę. Pierwsze starcie było z gangiem " Shadow Dragons" (Smoki Cienia).
 
 O dziwo wystarczyła tylko ta czwórka na czele. Uwinęli się bardzo szybko i nie mogli uwierzyć, że było to takie łatwe. Pokonany gang przysiągł, że będzie lojalny wobec Fairy Tail i ruszy za nimi nawet do piekła. Natsu się to nawet spodobało, ponieważ z jego twarzy nie schodził szeroki uśmiech. Druga walka była z "The Order of the Water Dragons" (Zakon Wodnych Smoków)
 
 Ta walka również przebiegła gładko. Lecz oni nie zgodzili się na służenie wróżkom, dlatego musieli rozwiązać swój gang i odejść z miasta. Fairy Tail musiało dopilnować, aby tak się stało. Odprężeni i radośnie podśpiewując szli na kolejną walkę. Kolejna dziwna nazwa gangu "Devil Dragons" (Diabelskie Smoki). 
"-Skąd oni je biorą?-pomyśleli członkowie klasy specjalnej."
  
Z tą walką było trochę gorzej. Było ciężej i dłużej trwała, ale i tak sobie poradzili samodzielnie. Później czekała ich czwarta walka, ale musieli trochę odpocząć, więc poszli coś zjeść. Natsu i Gajeel kłócili się kto więcej zjadł. To był komiczny widok zwłaszcza, że zjedli po równo. Zaskoczeniem było to, że Maya zjadła dwa razy więcej od nich i nawet oni padli przed nią na chwilę na kolana. Inni członkowie gangu zaczęli się z nich śmiać, a kelnerzy i klienci nie wiedzieli co się dzieje, więc również zaczęli się głośno śmiać. Po posiłku ruszyli na kolejne pole bitwy. Walka miała być z gangiem "Bloody Twins Dragons"

Smok Czerwony  Portal Tatuazepl 
 Ta walka była najgorsza. Wszyscy członkowie gangu musieli w niej wziąć udział. Była to długa i bardzo krwawa bitwa. Najwięcej ran otrzymali Jet, Droy, Laki i Nav. Z przeciwnikami nie było lepiej, więc była szansa na zwycięstwo. Kluczową rolę odegrali właśnie Gajeel, Natsu, Wendy i Maya. To właśnie oni pokonali dwóch głównych generałów tego gangu i dlatego reszta rozproszyła się, zaczęła panikować oraz doprowadziła do swojej własnej przegranej. Plotki, że czwórka z Fairy Tail pokonała wszystkie gangi smoków rozeszły się po mieście z prędkością światła. Plotki rosły z dnia na dzień i w końcu stało się tak, że Gajeel, Natsu, Wendy i Maya zostali okrzyknięci Zabójcami Smoków. Tytuł nadawał im rozgłosu i chwały. Inni członkowie pogratulowali im, a oni tylko się uśmiechnęli.
 
 
Gajeel wyglądał trochę podejrzanie, ale mniejsza o to.  Wszyscy rozeszli się do domów. Natsu siedział u Lucy. Spędzali razem kolejne wspaniałe chwile.
 
 

C.D.N~.

Jest kolejny rozdział!^^ Przepraszam jeśli jest kiepski, po prostu jestem chora i nie

mam siły na nic lepszego.T-T Dziękuję wam bardzo za te 15 miłych komentarzy!;*****

To wspaniały wyczyn,a wręcz cud biorąc pod uwagę, że to mój kiepski blog.xD

A oto zdjęcie mojej najlepszej przyjaciółki!

 

Ładna, prawda? Ona mi nie wierzy, więc wy musicie przemówić jej

do rozsądku. Was na pewno posłucha.=^,^=

Pozdrawiam Kuro Lady~.<3 

sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 58 - "Szczęka opada?!"

Rozdział 58

 Erza jak każdego ranka wstała, obudziła swojego chłopaka i poszła do kuchni zrobić śniadanie. Zjedli śniadanie, ubrali się i wyszli do szkoły. Taka codzienność. W szkole było jak zawsze głośno i wybuchowo. Po szkole całe Fairy Tail poszło stoczyć walkę z gangiem Castle of glass (Zamek ze szkła). Było dosyć ciężko, ale jakoś im się udało. Uwolnili wszystkich ludzi przetrzymywanych przez ten gang. Na najwyższym poziomie ich kryjówki znaleźli dziewczynę. Wyglądała ona na rok bądź dwa młodszą od nich. Była nieprzytomna, a na jej twarzy było widać ślady zadrapań i siniaki. Miała ona długie, proste, brązowe włosy związane w dwie kitki za pomocą czarnych wstążek. Ubrana była w czarną spódnicę, białą koszulę i na to brązową marynarkę. Na nogach miała podkolanówki i czarnobrązowe trampki. Zabrali ją ze sobą do kryjówki Fairy Tail. Wendy opatrzyła jej rany, stwierdziła, że nie odniosła większych obrażeń tylko jest wyczerpana i potrzebuje dużo odpoczynku. Zostawili ją w pokoju medycznym i wrócili do swoich spraw. Erza poszła załatwić sojusz z gangiem Dwarf Death (Karzeł zagłady). W tym gangu były same karzełki, ale mimo wszystko były zwinne i silne. Był to potrzebny i bardzo korzystny sojusz. Była na miejscu spotkania i oczekiwała na przybycie przedstawiciela karzełków.

 
Sojusz został zawarty szybko i sprawnie. Tymczasem w kryjówce wróżek obudziła się tajemnicza dziewczyna. Fairy Tail ucieszyło się.
-Nareszcie się obudziłaś.-powiedziała uśmiechnięta Lucy.
-Martwiliśmy się o ciebie.-dodała Levi.
-Czemu?-zapytała trochę oszołomiona.
-Jak to czemu?- odparł pytaniem na pytanie Gray.
-Jestem obcą osobą. Nie znacie mnie.
-My zawsze pomagamy tym komu trzeba pomóc, a zresztą gdy cię zobaczyliśmy poczuliśmy, że jesteś podobna do nas i chcemy się z tobą zaprzyjaźnić.-powiedział Natsu.
-Cieszę się. Dziękuję wam.-odparła.
-Okej. Wynocha wszyscy! Ona musi odpocząć.-powiedziała głośno Wendy.
Wszyscy wyszli i zostawili dziewczynę samą. Zrozumieli, że zapomnieli zapytać o jej imię, ale tym zajmą się później. Zadzwonili do Erzy, która uśmiechnęła się na wieść o tym.
 
 
Tytania wróciła do kryjówki. Inni zrobili zakupy i obiad. Zjedli go szybko i Lucy poszła zanieść jedną porcję ich pacjentce. Gdy weszła do pokoju zobaczyła puste łóżko i otwarte okno. Wkurzyła się, na jej czole zaczęła pulsować żyłka, a ona sama krzyknęła:
-Kolejna osoba, która nie umie używać drzwi jak normalny człowiek!-wybiegła z pokoju. Wróciła do przyjaciół, którzy zaczęli już grać w rozbieranego pokera i pić alkohol, który sprowadziła Cana. Blondynka próbowała powiedzieć im o zaistniałej sytuacji, ale było za głośno. Chciała już głośno warknąć na nich, ale poczuła pociągnięcie za rękaw. Spojrzała za siebie i ujrzała dziewczynę.
-Proszę to w podziękowaniu za pomoc.-uśmiechnęła się i podała jej małą pandę.
-Dziękuję. To po to wyszłaś?
-Tak. Chciałam podziękować tobie, tej małej dziewczynce imieniem Wendy i innym osobom, które mnie tu zabrały.
-To musisz podziękować jeszcze Natsu, Gray'owi i Erzie.-odparła blondynka.
-Pomożesz mi?
-Oczywiście.-razem poszły do różowowłosego chłopaka i do chłopaka w samych majtkach, którzy już po krótkiej chwili zaczęli walczyć.

 
Erza akurat wyszła na małe zakupy.
-Czas, żebyś wyjawiła nam swoje imię.-powiedziała Wendy.
-Właśnie. Chcemy wiedzieć.-rzekła Levi.
-Może do nas dołączysz?-zapytała podekscytowana Bisca.
-Dobrze. Chętnie do was dołączę, ale szukam ważnej dla mnie osoby. Zostałam z nią rozdzielona jak byłam mała.
-Nie martw się! Pomożemy ci!-wykrzyknęli wszyscy z Fairy Tail.
-Dziękuję!- na salę weszła Erza, która wróciła z zakupów.- Jestem Maya Scarlet.-wykrzyknęła uśmiechnięta dziewczyna. Wszyscy nie mogli w to uwierzyć.
-Kogo szukasz?-zapytał Makarov.
-Starszej siostry, Erzy Scarlet.
-To ja.-powiedziała zmieszana szkarłatnowłosa.
  
 
-Siostrzyczko!-krzyknęła Maya i rzuciła się na szyję Erzy. Zdziwienie wszystkich zebranych przeszło najśmielsze oczekiwania.

 
Erza wiedziała, że ma młodszą siostrę, ale nigdy nie sądziła, że ją odnajdzie, ponieważ tak wiele razy próbowała i jej się to nie udawało. Ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym, a one zostały odesłane do różnych krewnych. Żaden krewny nie zajmował się nimi dobrze ani długo, więc błąkały się tak od jednych do drugich. Erza znalazła Fairy Tail, a Maya musiała sama sobie radzić. Cały czas szukała swojej starszej siostry, którą kochała nad wszystko. Cieszył się z ponownego spotkania. Przytuliły się do siebie i zaczęły głośno płakać. Gdy zmęczyły się płaczem poszły do domu Erzy. Maya miała tam zamieszkać. Fairy Tail urządziło wielką imprezę na cześć ponownego spotkania sióstr. Impreza była huczna, głośna, zabawna, a przede wszystkim członkowie gangu urządzili jedną wielką rozróbę po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu. Maya znalazła siostrę i stała się członkiem najsilniejszego gangu w Magnolii.

C.D.N~.

Witam, witam! Mam nadzieję, że rozdział się podobał!^^ A teraz mam dla was 2 informacje:

1. Rozdziały będę dodawać w piątki, soboty i niedziele. W tygodniu nie ma na to szans,

ponieważ jestem zawalona nauką i lekcjami. Przepraszam i proszę o wyrozumiałość.

2. Przy tym rozdziale pomagała mi najlepsza przyjaciółka z reala. I Maya jest jej odbiciem

 lustrzanym. Pozwoliła mi na takie coś, że jak będzie 15 komentarzy do tego rozdziału

to będę mogła dodać jej zdjęcie z reala. Mamy nadzieje, że to zrobicie dla mnie

i dla niej. Życzymy wam POWODZENIA!!!;***    Dziękuję za uwagę!

Pozdrawiam Kuro Lady~~.<3

piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 57 - "Dobre intencje nie zawsze są zauważalne"

Rozdział 57

Lucy obudziła się w dosyć dobrym humorze. Mimo tego, że nadal miała dreszcze, gdy przypominała sobie wczorajszą przechadzkę po cmentarzu. W lodówce miała pustkę przez ostatnie odwiedziny Natsu. Chłopak zawsze wszystko jej wyżerał i cały czas chciał, żeby mu coś gotowała, ponieważ uważał, że jest świetną kucharką, i jej dania są najpyszniejsze na świecie. Lubiła patrzeć na jego uśmiech, gdy jak niewinne dziecko zajadał się tym co przygotowała. Wstała z łóżka i przeciągnęła się. Ubrała i wyszła do sklepu. W jednym sklepie nie znalazła wszystkiego co potrzebowała, więc poszła do sklepu, który znajdował się dosyć daleko. Gdy wracała zajrzała przez okno do jednej restauracji i zauważyła Erzę. Zamurowało ją, ponieważ szkarłatnowłosa miała na sobie pomarańczowy strój kelnerki z białymi koronkami.

 
Scarlet zobaczyła Lucy i od razu wybiegła do niej. Przez chwilę przyglądała się jej i nerwowo mrugała oczami. Tak jakby nie wierzyła, że blondynka tu jest i próbuje się pozbyć jej obrazu. Widać też było, że gorączkowo myśli. Po dłuższej chwili milczenia ułożyła sensowną wypowiedź.
-Lucy. Ja potrzebuję tej pracy. Możesz nikomu nie mówić?
-Dobra, ale nie masz już czasem innej pracy?
-Chodzi o to, że za dwa tygodnie są urodziny Jellala i chcę mu kupić prezent. Jest on bardzo drogi, więc nie dałabym rady tyle zarobić tylko w tamtej pracy. A ta jest dobrze płatna i idealnie dopasowuje się do mojego czasu wolnego.
-Dobrze. Rozumiem. Nikomu nie powiem i życzę ci powodzenia.-Lucy uśmiechnęła się.
-Dziękuję ci!-powiedziała uśmiechnięta Erza i przytuliła blondynkę. Po czym wróciła do restauracji, a Lucy wróciła do domu.
 
 
Następnego dnia Lucy wzięła do szkoły paczkę chipsów. Po trzeciej lekcji na przerwie chciała zjeść te chipsy, ale Natsu je jej odebrał. Blondynka wyglądała jak małe dziecko, które się zaraz rozpłacze, bo ktoś mu zabrał cukierka.
  Gray zaczął gonić Natsu. Lucy i Erza zostały same. Blondynka spostrzegła na twarzy przyjaciółki zmęczenie.
-Wszystko w porządku?-zapytała.
-Tak w jak najlepszym.-uśmiechnęła się.

 
Minęły już dwa tygodnie jak Lucy dowiedziała się o sekrecie Erzy. Już dzisiaj są urodziny jej niebieskowłosego chłopaka. Gdy skończyły się lekcje Jellal podszedł do swojej dziewczyny.
-Erza. Chodźmy gdzieś razem.
-Przepraszam, ale jestem zajęta.
-Mówisz już tak od tygodnia.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj tylko wyjdź ze mną.
-Nie mogę.-chciała odejść, ale on złapał jej rękę.
-Czemu?
-Po prostu nie mogę!-podniosła głos i odtrąciła rękę chłopaka. Przez co ten zdzwiwił się, posmutniaj i uśmiechając się delikatnie, smutno powiedział.
-Jeśli nie chcesz mnie widzieć wystarczy powiedzieć.-i odszedł.
 
 
Szkarłatnowłosa znieruchomiała. Stała w bezruchu tylko delikatnie drżała. Lucy weszła do klasy i zobaczyła ją. 
-Erza?-zapytała niepewnie. Dziewczyna odwróciła się i ukazała jej swoją zapłakaną twarz. Rzuciła się w ramiona brązowookiej. Ta tylko przytuliła ją.

-Co się stało?
-Jellal mnie nienawidzi! Zrobiłam coś okropnego!-wyrzuciła z siebie.
-Spokojnie. To na pewno nie prawda. On naprawdę mocno cię kocha.
-Co ja mam robić?
-Ile ci zostało do jego prezentu?
-Jeszcze dzisiaj muszę iść do kawiarni i będę miała całą sumę.
-Dobrze, więc ogarnij się. Idź do pracy, kup ten prezent i wytłumacz mu wszystko. Przede wszystkim go przeproś. Musisz to zrobić szybko, nie możesz zwlekać.
-Dziękuję Lucy.
-Nie ma za co.- blondynka uśmiechnęła się i otarła łzy przyjaciółki.
Erza szybko pobiegła do pracy. Czas minął jej dosyć szybko. Otrzymała wypłatę i od razu ruszyła do sklepu. Była tam dziesięć minut przed zamknięciem. Prezentem dla Jellala była oryginalna piłka do kosza z autografami ulubionego zespołu koszykarskiego chłopaka i buty takiej samej marki jak tych graczy. Było to bardzo drogie. Szybko zapłaciła i pobiegła do domu ile miała sił w nogach. Wpadła do domu zdyszana z torebką w ręce. Jellal przyglądał się jej trochę tak jakby przyglądał się wariatce. Ona uspokoiła się i wyciągnęła rękę z torbą przed siebie.
-Przepraszam za wcześniej. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.-powiedziała szybko na jednym oddechu. Chłopak przez chwilę się jej przyglądał, a ona niepewnie do niego podeszła, złapała jego koszulkę i oparła głowę o jego klatkę piersiową, co wywołało u niego lekki rumieniec.
 
  -Już się bałem, że zapomniałaś.-powiedział lekko drżącym głosem i przytulił ją mocno.
-Przepraszam. Jutro pójdziemy na całodniową randkę okej?
-Dobrze, ale poświęcaj dla mnie więcej  czasu.
-Już nigdy nie będę pracować dodatkowo i zawsze będę z tobą.-powiedziała, a on pocałował ją.
Ich pocałunki były namiętne, czułe, ciepłe i długie. Gdy w końcu się od siebie 'odkleili' przyglądali się sobie i uśmiechnęli się. W końcu stwierdzili, że nie ma co tak stać praktycznie w drzwiach. Weszli w głąb mieszkania, Erza poszła do kuchni zrobić herbatę. Po chwili wróciła do pokoju. Usiedli razem na łóżku i Jellal otworzył prezent. Gdy ujrzał piłkę i buty, które chciał już od bardzo dawna ucieszył się jak małe dziecko. 

Erza stwierdziła, że jest słodki. I za to stwierdzenie, którego on tak nie lubił, ona dostała od niego pstryczka w czoło. Tylko, że był to delikatny pstryczek. Zawsze jej to robił, gdy robiła coś co mu się nie podoba, bo ona nie lubiła pstryczków. Dla niej to było jak kara. Jeszcze trochę pogadali, pośmiali się i poszli spać. Trzymali się za ręce. Erza zasnęła, a Jellal się jeszcze jej przyglądał. Delikatnie odgarnął jej włosy z twarzy, ucałował jej rękę i zasnął.

C.D.N~.;*** 

niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 56 - "Dokończenie gier z wycieczki"

Rozdział 56

Fairy Tail postanowiło zrobić sobie ostatnie dwie gry z wycieczki w Magnolii. Zostały im straszne historie i test odwagi. Umówili się, że przyjdą o północy na stary cmentarz w centrum miasta. Było tam strasznie, był to stary cmentarz, więc nikt się nim nie zajmował i było tam dosyć ponuro. Dzięki temu był bardzo dobry na taką zabawę, a zwłaszcza, że chodzą pogłoski, że pojawia się tam duch. Gdy wszyscy byli już na miejscu podzielili się na czteroosobowe grupy. Natsu, Lucy, Gray i Erza byli razem. Pozostałe grupy to Erza, Jellal, Levi i Gajeel. Mira, Fried, Lisanna i Elfman. Evergreen, Bixlow, Laxus, Cana. Wendy, Jet, Droy i Max. itd. Drużyna Natsu szła jako pierwsza. Cała reszta miała ich straszyć.

 
Lucy była strasznie przerażona. Cały czas się trzęsła i chciała, żeby to jak najszybciej się skończyło. Natsu dla żartu chciał ją przestraszyć, więc zaszedł ją od tyłu i zaśmiał się jak szaleniec. Ona tylko głośno krzyknęła i prawie zemdlała.
 
 
Później cały czas chowała się za Gray'em i nie zbliżała do swojego chłopaka. W pewnym momencie on przytulił ją i przeprosił.
 
 
Teraz cały czas szedł obok niej i otaczał ją swoim silnym, ciepłym ramieniem. Szli w ciszy, nagle zobaczyli jakieś małe światełko, które później przybrało kształt człowieka. To był duch, tak pomyśleli równocześnie. Erza skamieniała, zaniemówiła. Co zadziwiło innych członków zespołu i trochę ich przestraszyło.

  Sami nie wiedząc czemu złapali Erzę za ręce i zaczęli szybko uciekać. Gdy już wyszli z cmentarza dowiedzieli się, że to nie był żaden z członków Fairy Tail. Członkowie klasy specjalnej tylko udawali sowy, szeleścili różnymi rzeczami i mieli zamiar udawać zombie oraz duchy, ale ta czwórka za szybko ucieka. I wtedy zrozumieli, że to był prawdziwy duch! Ich przerażenie sięgnęło zenitu. Później wszystkie inne grupy przeszły przez cmentarz i nic takiego ich nie spotkało. Tymczasem za jednym z drzew na cmentarzu zanosił się cichym śmiechem Itsuno, który zrobił kawał drużynie Natsu za to, że różowowłosy złamał mu nos. Później wszyscy zebrali się w domu Makarova, który był ogromny. Pogasili wszystkie światła. Latarki zostały przekazane w ręce Lucy i Levi. To one miały zająć się strasznymi historiami, ponieważ były najbardziej oczytane. Levi wzięła kilka historii z książek, a Lucy sama napisała swoje. Zaczęło się zaczęły opowiadać, podczas tej czynności zapalały latarki w najmniej oczekiwanych momentach, chodziły w około, pojawiały się nagle za kimś. Tym samym nadawały odpowiedni nastrój i najbardziej straszyły innych.
  Rodzinka w składzie: mama, tata, i 5 dzieci zamieszkali w pewnym domu. Trzy dziewczynki i dwóch chłopców. Ludzie mówili, że w tym domu straszy. Oni nie przejęli się tym. W domu nie było nic prócz jedynego, pustego obrazu. Próbowali go zdjąć na różne sposoby - nie dało się. Wreszcie dali sobie spokój i zaczęli się rozpakowywać. Co kilka nocy z obrazu spływała krew. W tym samym czasie, ktoś z rodziny umierał. W ten sposób umarło już dwoje dzieci - chłopiec i dziewczynka. Oboje mieli po 13 lat. Gdy następnym razem obraz zaczął krwawić, druga z dziewczynek szła do łazienki. Przechodziła koło obrazu. Obraz zwykle był czysty - nic nie było na nim namalowane. Tym razem na obrazie był krwawy napis: NIE OGLĄDAJ SIĘ ZA SIEBIE. Ale ciekawość zżarła małą niczego nie świadomą dziewczynkę.. Obejrzała się za siebie i...nic już więcej nie zobaczyła. Ktoś, a raczej coś wbiło jej kuchenny nóż prosto w serce. Zwłoki Madzi przeniesiono do jej łóżka. Następnego dnia rodzice zaczęli wierzyć w klątwę przeklętego obrazu. Postanowili z pozostałą dwójką dzieci się wyprowadzić. Niestety dom stanął w płomieniach. Nic nie ocalało. Jedynie przeklęty obraz wisiał w powietrzu jakby wisiał na niewidzialnej ścianie. Z jego ram płynął strumień krwi. Na obrazie był tylko krzywy krwawy napis: ŻEGNAJCIE...

 ---------------

  W pewnym niewielkim miasteczku był dawno opuszczony już cmentarz. Ludzie go nie odwiedzali, ponieważ twierdzili, że jest nawiedzony i nie warto marnować na niego czasu. Do miasteczka sprowadziła się rodzina z dwójką dzieci. Oni również usłyszeli o nawiedzonym cmentarzu od swoich sąsiadów, ale dorośli jak to dorośli jedynie się z tego śmiali i nie wierzyli. Dzieci ogromnie przejęły się tą historią. Było jeszcze gorzej, gdy okazało się, że ich dom leży niecałe 100m. od cmentarza, a z tylnego okna domu widać ten nawiedzony cmentarz. Rodzice nie wierzyli w tę historię o duchach pojawiających się na cmentarzu, ale dzieci owszem i to bardzo. Pewnego wieczoru rodzice dzieci postanowili wyjść na romantyczna kolację do restauracji za miastem. Dzieci zostały same w domu. Koło 12.00 w nocy Mei i jej brat Jean usłyszeli piękny śpiew kobiety. Wyjrzeli przez okno, a na jednym z nagrobków siedziała kobieta w białej szacie i śpiewała. Jej głos był piękny, czysty i rozchodził się po całej okolicy. Niespodziewanie odwróciła się w stronę dzieci i szeroko się uśmiechnęła. Rozpłynęła się w powietrzu tak nagle, że dzieci nie mogły w to uwierzyć, aż przecierały oczy ze zdziwienia. i tak po chwili Mei wrzasnęła z przerażenia i czym prędzej chciała biec do swojego pokoju oraz schować się bezpiecznie pod kołdrę. Gdy wchodziła na schody zobaczyła na nich siedzącą postać. Była to ta sama kobieta, którą widziała z bratem przez okno na cmentarzu. Wstała ona i podeszła do przerażonej dziewczynki. Położyła jej rękę na głowie po czym szybkim ruchem skręciła jej kark. Gdy chłopak poszedł szukać swojej siostry znalazł jej ciało na łóżku w jej pokoju na ścianie pisało ludzką krwią "Niech rodzice lepiej uwierzą.".

--------------
  
Gdy skończyły zapaliły światło. Wszyscy szokowani siedzieli w kole, tylko Erza siedziała w kącie z podkulonymi nogami i cicho coś mamrotała. Wszyscy nie mogli uwierzyć w jej reakcję. Przyglądali się jej przez chwilę po czym cicho się zaśmiali i poszli ją pocieszać. Nikomu się to nie udało. Dopiero, gdy podszedł do niej Jellal uspokoiła się i delikatnie się uśmiechnęła. Chłopak przytulił ją i wziął na ręce. Po czym pożegnał się i wyszedł. Zabrał Erzę do domu. Reszta jeszcze przez chwilę została razem. Trochę pogadali, po czym podzielili się na grupy i poszli do domów. Szli w grupach, ponieważ bardzo się bali po historiach dziewczyn. Natsu nawet został u Lucy.

C.D.N~.

Zebrałam się w sobie i napisałam dzisiaj rozdzialik! Ale następny

będzie dopiero w piątek. Pozdrawiam KuroLady~.;***