niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 91 - "Co jest z tymi kobietami?!"

Rozdział 91

Słysząc dzwonek telefonu automatycznie odebrała go, nie wiedząc kto może dzwonić tej porze. Gdy tylko powiedziała krótkie „Słucham?” w słuchawce odezwał się dobrze jej znany głos chłopaka. Zapytał on pewnie i siłą w głosie.
-Pomożesz mi, prawda? Levi?
-To zależy w czym.-powiedziała uśmiechając się.
-Ty dobrze wiesz o co mi chodzi. Zaraz u ciebie będę.-rzekł pewnie i szybko się rozłączył.
Niebieskowłosa wiedziała co ma robić. Od razu zabrała się do pracy, a mianowicie obmyślała cały plan odnalezienia Lucy. Wydedukowała wszystkie możliwe drogi, jakimi blondwłosa mogła podążyć. Obliczyła koszty każdej tej drogi i czas podążania nimi. Gdy była w połowie pracy usłyszała za swoimi plecami głos.
-I jak ci idzie?-zapytał Natsu.
Bez słowa wstała i odwróciła się policzkując go. Ze łzami w oczach krzyknęła.

-Ty draniu! Nie wchodź do czyjegoś mieszkania bez pozwolenia! I w dodatku, czemu nie pozbierałeś się wcześniej?! Zmarnowałeś tyle czasu! W zamian masz mi ją tu jak najszybciej przyprowadzić!
Chłopak przyglądał się jej przez chwilę zaskoczony nie wiedząc o co chodzi, lecz po chwili pozbierał się i spojrzał na nią wzrokiem pełnym zdecydowania oraz jego normalnej siły. Spokojnie powiedział.
-Przepraszam, że zajęło mi to tak dużo czasu. Ja, na pewno ją sprowadzę! Nie pozwolę jej odejść!-powiedział silnym, mocnym głosem i zmierzył ją swoim twardym spojrzeniem tak, że ona aż drgnęła i przytaknęła ruchem głowy. Odwróciła się, usiadła i powróciła do swojej pracy. Starała się być jak najbardziej dokładna jednocześnie dbając o jak najszybszy finisz. W tym czasie Natsu położył się na jej kanapie i zaczął wydzwaniać do wszystkich członków Fairy Tail prosząc o przyjście, bo ma im coś ważnego do powiedzenia. W czasie, gdy wróżki schodziły się do mieszkania Levi ona bez przerwy pracowała. Gdy Gajeel przyszedł w końcu na miejsce stłukł różowowłosego za jego zbytnie rozgoszczenie, ponieważ zachowywał się on zupełnie jakby był u siebie. Czarnowłosy nie przestał dopóki nie poczuł satysfakcji, a Natsu nie wyszedł na tym zbyt dobrze. Mcgarden skończyła swoją pracę jeszcze zanim wszyscy z Fairy Tail pojawili się u niej. Była zła na swojego chłopaka i Salamandra za to, że zniszczyli kilkadziesiąt jej książek, które były porozrzucane dosłownie wszędzie, na podłodze, na parapetach, a nawet na fotelach. Gdy wszyscy dotarli i zajęli swoje miejsca, siadając wygodnie Natsu wstał, odchrząknął, a po tym zaczął mówić.
-Dziękuję, że przyszliście. Proszę, abyście w spokoju mnie wysłuchali i zaczekali z wszelkimi pytaniami oraz wątpliwościami do końca mojej wypowiedzi.-powiedział nieco oficjalnie.
-Natsu przestań, bo padnę ze śmiechu! To do ciebie nie pasuje! Taki formalny ton!-zadrwił Gray. Juvia uciszyła go ruchem ręki, posłusznie się zamknął. Tylko ona miała na niego taki wpływ.
-Dobrze, wysłuchamy cię.-rzekła Erza.
-Em…tak więc walcie się!-powiedział podniesionym głosem wskazując na wszystkich palcem wskazującym prawej ręki. Co wywołało wielkie zaskoczenie i pomruki niezadowolenia, lecz w ciszy czekano na ciąg dalszy.-Sam sobie dam radę! Macie się nie wtrącać, zrozumiano?!
-Chodzi o Lucy?-zapytał Jellal.
-Tak. A o kogo innego?
-Nie możemy na to pozwolić! Jeszcze do niedawna byłeś niczym! Nie wiedziałeś co robić! A teraz prosić o wolną rękę? Nie ma szans! Nie pomierzę Lucy niezdecydowanemu debilowi, który jest bardziej bezradny niż dziecko!-odpowiedziała zdenerwowana Juvia.
-Zamknij się! Lucy jest MOJA! I to ja sprowadzę ją z powrotem. Rozumiesz?! Nie będę śmieciem, który ucieka przed własną ukochaną i pozwala się wtrącać zbędnym balastom!-krzyknął na nią i równocześnie na innych.
-Jak śmiesz tak o nas mówić?!-wściekł się nie na żarty Gray. Drogę zagrodziła mu ręka Erzy, która po chwili ruszyła w stronę Natsu.
-Myślisz, że jesteś w stanie to zrobić sam?-zapytała mierząc go wzrokiem.
-Oczywiście, że tak!-rzekł pewnie.
-Muszę cię rozczarować. Nie pozwolimy ci iść samemu. Lucy jest naszą cenną towarzyszką, naszą nakama. Każdy z nas będzie wspierać cię na swój sposób, lecz to ty odegrasz główną rolę w tym przedstawieniu. Czy jesteś na to gotowy? Jeśli nie jesteś w stanie tego zaakceptować to zatrzymam cię tu i teraz całą moją siłą!-powiedziała podnosząc znacznie głos.
-Róbcie co chcecie, ale nie wchodźcie mi w drogę! Tym razem się nie poddam!-odpowiedział stając naprzeciw niej jak równy z równym. Szkarłatnowłosa zmierzyła go wzrokiem i wymierzyła mu soczysty policzek po czym odsunęła się znacznie. Każda z dziewczyn Fairy Tail zadała mu taki sam cios, wszystkie po kolei, a on zaskoczony na koniec złapał się za policzek i krzyknął głośno.
-Co jest z tymi kobietami?! Do cholery jasnej!

-To twoja kara za to, że tak długo zajęło ci pozbieranie się do kupy i podjęcie działania.-wyjaśniła Bisca.
-Tylko nie zapominaj, że masz przyjaciół, którzy cię wesprą. Nie tylko ty chcesz sprowadzić ją z powrotem.-powiedziała Cana.
-Masz dać z siebie wszystko!-rzekł Loki i poklepał go po ramieniu.
-Jesteśmy z tobą!-krzyknęli wszyscy równocześnie.
Spuścił głowę w dół zakrył ją dłońmi, zaczął się delikatnie trząść, po chwili spojrzał na nich cały czerwony z uśmiechem na twarzy.
-Bardzo Wam dziękuję.-powiedział z radością.
-Od tego są przyjaciele!-zaśmiali się.
Levi dotknęła ramienia Natsu palcem kilkakrotnie. Wręczyła mu własnoręcznie spisane notatki.
-To są wszystkie drogi, którymi mogła podążyć Lucy. Dzięki temu powinieneś ją znaleźć.

-Dzięki. Wyruszę jutro nad ranem. Liczę na wasze wsparcie!
-Jasne!
Wszyscy uśmiechnięci rozeszli się do domów, każdy obmyślał plan działania.

C.D.N~.

Przepraszam za zwłokę! Mam nadzieję, że się podobało! Postaram się częściej dodawać rozdziały, ale nie wiem jakie będę miała możliwości czasowe, więc proszę o wyrozumiałość moi kochani czytelnicy! Pozdrawiam Kuro Lady!. <3