czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 94 - "Nie wzywałaby mnie tak rozpaczliwie!"

Rozdział 94

Zanim dziewczyna zdążyła zrobić cokolwiek czy poruszyć się ich usta już łączył namiętny pocałunek. Chłopak przytulił ją mocno do siebie, aby uniemożliwić jej każdy najmniejszy ruch. Lucy po chwili ocknęła się z letargu i używając całej swojej siły odepchnęła od siebie blondyna, a następnie dwukrotnie spoliczkowała go. Uderzyła go tak mocno, aż ręka ją bolała i zaczerwieniła się. On szybko spojrzał na nią i zaskoczony wpatrywał się przed siebie nie wiedząc co ma zrobić. Bowiem jej oczy zaszkliły się, a już po krótkiej chwili po policzkach zaczęły płynąć łzy i ciężko opadały na ziemię. Czuła to, poczuła jego pocałunek, nawet po części go odwzajemniła i nadal w jej ustach pozostało miłe uczucie, które wywołał swoim językiem. Lecz nie płakała z tego powodu, płakała gdyż miała świadomość tego że był to pewien rodzaj zdrady wobec Natsu. Nie wiedziała co ma robić, w tym momencie nie wiedziała co zrobi, gdy stanie z Natsu twarzą w twarz. Myślała i myślała, ale do głowy przychodziły jej same czarne scenariusze np. że różowo-włosy ją znienawidzi, nigdy nie będzie chciał na nią patrzeć czy zerwie z nią. W jej umyśle powstawało coraz więcej pomysłów, aż doprowadziło to do prawdziwego potoku łez, który był nie do powstrzymania i wtręcz Lucy zaczęła dławić się własnymi łzami. Odwróciła się do Stinga tyłem i zaczęła biec, nie wiedziała gdzie biegnie, po prostu chciała biec i biegła prosto przed siebie, byle jak najdalej. Chłopak widząc reakcję dziewczyny ruszył za nią i krzyknął.
-Powiedziałem już wcześniej, że nie pozwolę ci uciec!
Blondynka potknęła się, zaczęła spadać i gdy miała uderzyć w ziemię on błyskawicznie do niej podbiegł oraz złapał ją. Ona zaczęła krzyczeć niezrozumiałe słowa, wyrywała się mu, kopała go, a on nie zwracając na to uwagi podniósł ją i przerzucił ją sobie przez ramię. Mocno trzymając dziewczynę ruszył w stronę samotnej chatki. Lucy kopała go ile sił w nogach, wierzgała, szarpała się, drapała go po szyi i rękach, a także krzyczała tym razem zrozumiale.
-Puść mnie, draniu! Zboczeńcu! Idioto!-rzucała słowami podczas przerw między łkaniem i wycieraniem łez, które zdawały się nie mieć końca.-To jest molestowanie seksualne! Porwanie! Dupku! Debilu! Baranie! Puszczaj! Ratunku!
-Przestań się wydzierać! Irytujesz mnie! Nikt tu ci nie pomoże! Jesteśmy SAMI! Ode mnie nie uciekniesz.-rzekł pewnie, gdy już miał dość krzyków.
Gdy doszli do domku wszedł na piętro i otworzył drzwi do pokoju na końcu korytarza, wrzucił tam Lucy uprzednio zabierając jej klucze.
-Wypuszczę cię dopiero wtedy, gdy przyznasz że mnie kochasz i zostaniesz ze mną na zawsze.-powiedział i dodał jeszcze.-Możesz to powiedzieć teraz, a wtedy cię nie zamknę.
-NIGDY!-syknęła przez zęby wściekła dziewczyna, złapała stojący no szafce obok wazon i cisnęła nim w blondyna, ten nie zdołał się uchylić na czas, więc otrzymał mocny cios w prawy policzek. Dekoracja spadła na ziemię i roztrzaskała się, a z rozciętego policzka Stinga popłynęła krew oraz szybko pojawiła się opuchlizna. 


Chłopak przeklinając opuścił pokój zamykając za sobą drzwi na klucz. Lucy przylgnęła do nich i słuchała co dzieje się za nimi. Było słychać jak blondyn muczy pod nosem, jego kroki były coraz bliżej, aż w końcu usłyszała jak coś stawia i ciężko wzdycha.
-Będę tu siedział i pilnował, więc nawet nie myśl o ucieczce.
Jak się okazało przyniósł sobie krzesło, żeby mieć na czym siedzieć. Zdesperowana Lucy podbiegła szybko do okna, otworzyła je na szerokość i wyjrzała przez nie na dół. Ujrzała pełno skał, były ostre i gładkie, skok na nie był samobójstwem. Szybko porzuciła myśl o ucieczce oknem, gdyż jeden fałszywy ruch oznaczał śmierć na miejscu. Dziewczyna chwyciła leżącą na łóżku poduszkę, usiadła w kącie pokoju i zaczęła rzewnie płakać. Była całkowicie bezradna i na dodatek miała świadomość, tego że zdradziła Natsu, bardzo ją to bolało oraz nie mogła sobie tego wybaczyć. Chłopak siedział za drzwiami i słuchał jej płaczu, zaczęły dręczyć go wyrzuty sumienia, lecz zaraz je odrzucił oraz postanowił, że nie pozwoli jej odejść. Lucy płakała i płakała, był już wieczór gdy trochę się uspokoiła. Po całkowitym uspokojeniu się dziewczyna usłyszała to co zwiastowało jej wolność. Słyszała bowiem miarowy, spokojny oddech chłopaka przerywany krótkimi chrapnięciami, co oznaczało że spał. Cicho w pozycji "na kucka" podeszła do drzwi, ściągnęła z włosów cienką spinkę, odpowiednio ją wygięła i wsunęła w zamek drzwi. Zaczęła poruszać swoich "kluczem", poruszała nim dopóki nie usłyszała upragnionego "klik". Po otworzeniu wyjścia po cichu wysunęła się na korytarz. Ujrzała śpiącego chłopaka, obok niego na szafce leżały jej klucze, podeszła do niego lekko i wyciągnęła rękę po klucze. Wtedy to się stało! Dosyć spory kosmyk włosów zsunął się jej z ramienia i przemknął po twarzy blondyna, ten poruszył się, przejechał ręką po twarzy, lecz nie obudził się. Ona powoli odsunęła się od niego i ruszyła w stronę schodów, po cichu zeszła na dół, zabrała swoje rzeczy i wyszła z domu. Zaczęła biec w stronę lasu. Biegła i biegła, była coraz bliżej, gdy nagle usłyszała krzyk, krzyk chłopaka. Wołał ją, krzyczał jej imię i już po chwili zobaczyła jak wybiega z domu. On był od niej o wiele szybszy, złapał ją na skraju lasu, tak niewiele jej brakowało, a zarazem tak dużo. Złapał ją tak mocno, że ciężko było jej uciec i szybkim ruchem ręki wytrącił jej klucze z ręki. Zaczęła się szarpać.
-Już ci mówiłem, że nie pozwolę ci uciec, głupia! Złapię cię za każdym razem, gdy spróbujesz uciec.
-Przestań! Puszczaj! Natsu! Natsu! NATSU!-zaczęła krzyczeć. Powtarzała imię swojego chłopaka jak mantrę ze łzami w oczach. Wołała go i miała nadzieję, że przyjdzie. Krzyczała tak głośno jakby chciała stracić głos.
-Natsu? Twój chłopak? Przykro mi, ale on nie przyjdzie.-rzekł pewny siebie i zaczął ją ciągnąć w stronę chatki. Ona opierała mu się i wzywała swojego ukochanego...
*****************
Dragneel podążał tropem Lucy, wsiadł do pociągu, który ruszył jej trasą. Podróż strasznie mu się dłużyła, nie mogąc wytrzymać cały czas chodził tam i z powrotem, często chodził do konduktora, aby zadać mu proste pytanie: "Daleko jeszcze?". Personel pociągu miał go już zupełnie dość, a gdy dotarli na miejsce wszyscy odetchnęli z ulgą. Chłopak jak oparzony wybiegł z pociągu i wskoczył do poczekalni. Zapytał osoby kierującej ruchem czy nie widziała pięknej blondynki. Wyznaczono mu trasę do wioski przez góry. Od razu ruszył przed siebie nie czekając na nic, miał świadomość tego, że z każdą minutą Lucy mogła oddalać się od niego coraz bardziej. Zaczął biec, chciał jak najszybciej ją zobaczyć, przytulić i pocałować. Po dwugodzinnym biegu dotarł daleko, więc zwolnił aby nieco odpocząć. Minęły kolejne dwie godziny. Był już wieczór, szedł przed siebie, gdy nagle usłyszał głos Lucy, na początku myślał, że to tylko złudzenie, ale po chwili usłyszał głośniej i wyraźniej jak ona krzyczy jego imię. Zaczął biec, przyśpieszył do granic możliwości. Wbiegł na otwartą przestrzeń, zobaczył ją, tą którą kocha najbardziej na świecie. Nie spodobały mu się dwie rzeczy, to że płacze i to że jakiś chłopak ją szarpie. 

Przyspieszył jeszcze bardziej, przekroczył swoje własne limity, w mgnieniu oka znalazł się tuż przed Stingiem, zgrabnym i delikatnym ruchem uwolnił Lucy z jego uścisku. Zacisnął pięść i wkurzony uderzył go z całej siły w opuchnięty policzek. Zasłonił swoją dziewczynę własnym ciałem. Blondyn wstał szybko, syknął z bólu i krzyknął.
-Kim ty do cholery jesteś?!
Nim otrzymał odpowiedź dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie przez łzy i powiedziała.
-Przyszedłeś po mnie, Natsu. Bałam się.
Różowo-włosy szybko odwrócił się i przytulił ją mocno do siebie.
-Przepraszam, że to tak długo trwało. Następnym razem będę cię chronił i nigdy cię nie opuszczę. Kocham Cię.-szepnął wprost do jej ucha.
Ona wtuliła się w niego i uśmiechając się rzekła.
-Też Cię kocham Natsu. Czekałam na ciebie. Nie chcę cię więcej opuszczać.

-Zamknijcie się! Skończcie z tym! Tak mówisz, a jeszcze niedawno mnie całowałaś!-krzyknął wściekły blondyn.
Natsu spojrzał na niego obojętnie, a Lucy zaczęła się trząść, była przerażona i wyglądała jakby miała wybuchnąć histerycznym płaczem. A blondyn ciągnął dalej.
-Te, chłoptaś, Natsu jesteś, nie? Twoja dziewczyna to oszustka. Jeszcze nie dawno zrobiła mi śniadanie, widziała mnie półnago i co więcej odwzajemniła mój pocałunek.-był bardzo pewny siebie. W tym czasie Natsu puścił Lucy i wstał.
-Zamknij się! Gdyby Cię kochała. Gdyby mnie okłamywała. Gdyby cię chciała. Gdyby mnie odrzuciła. Nie wzywałaby mnie tak rozpaczliwie!-krzyknął i wkurzony zacisnął pięści.-Zanim zabiorę ją do domu, spiorę ci dupsko.-rzekł niemalże płonąc ze złości. A tymczasem dla Stinga nastała zła godzina, godzina ósma wieczorem, zaczął się zmieniać i po chwili przed parą stał mały chłopczyk. Ten ze zaszklonymi oczami krzyknął.
-Ona jest moja! Nie oddam ci jej!
A w tym czasie zbliżyła się do nich inna postać, która włączyła się do rozmowy takimi słowami.
-Nie dość, że zamieniasz się w dziecko, to jeszcze zachowujesz się jak dziecko. Jesteś irytującym bachorem. I co ja mam z Tobą zrobić?

Wszyscy momentalnie odwrócili się i spojrzeli na nowego przybysza. Nikt nie wiedział co ta osoba wniesie do tej sytuacji.

C.D.N~.

Proszę bardzo nowy rozdział. Myślę, że teraz będą pojawiać się częściej. Mam nadzieję, że się podoba. Kto cieszy się z wejścia nowego bohatera? Myślę, że jeszcze tak pojawią z 3 głosy na "Usuń" to usunę bloga. Miłego czytania. Pozdrawiam Kuro Lady~. <3

czwartek, 1 maja 2014

Urodzinowo

URODZINY

 To już dwa lata! Jesteśmy razem od dwóch lat! Jakież to ekscytujące. Dziękuję za całe wasze wsparcie! Mam nadzieję, że dalej będziemy trwać razem przy mojej pracy, moi kochani czytelnicy. Kto wie? Może dojdziemy do 3? xD Jeszcze raz dziękuję za waszą cierpliwość i chęć pozostania ze mną oraz moją historią. Liczę na dalszą współpracę. Pozdrawiam Kuro Lady~. <3














sobota, 22 marca 2014

Rozdział 93 - "Patelnia?!"



 Rozdział 93

Lucy stała jak słup soli i wpatrywała się szeroko otwartymi oczami w blondyna. Ten w tym czasie wstał, przeciągnął się i założył koszulkę, która leżała na fotelu obok łóżka. Gdy zauważył, że ona wpatruje się w niego swoimi brązowymi oczami bez mrugania uśmiechnął się i podszedł do niej. Przycisnął ją swoim ciałem do ściany, czoło oparł o jej czoło tak, że patrzeli sobie w oczy, a ich usta niemalże się stykały.

 Ona nadal od niego nie odrywała wzroku, a on uśmiechnął się chytrze i powiedział.
-Co? Już jesteś we mnie zakochana?
Gdy nie otrzymał odpowiedzi chwycił ręką jej brodę i uniósł jej głowę tak aby ją pocałować. Lucy gdy już ich usta miały się spotkać w pocałunku odepchnęła go i spoliczkowała.
-Kim ty jesteś?! I co zrobiłeś z tym słodkim chłopcem, którego wczoraj spotkałam?!
Zapytała gniewnie unosząc swój głos. On złapał się za policzek, który był czerwony od jej uderzenia i zaśmiał się głośno.
-Szukasz chłopca z wczoraj? Stoi przed tobą.
Powiedział pewnie, a ona zaczęła się rozglądać po pokoju. Zaskoczony jej zachowaniem czekał aż o coś zapyta.
-Wiesz nie widzę tu żadnego chłopca. Widzę tylko grubiańskiego idiotę, który myśli że jest najwspanialszy na świecie i każda dziewczyna na niego poleci.
Rzekła wpatrując się w niego obojętnym wzrokiem, a ten ponownie się zaśmiał.
-Przykro mi, że się zawiodę, ale to ja jestem chłopcem z dnia poprzedniego.-odpowiedział ocierając łzy, które popłynęły po jego policzkach od śmiechu.
-Jak to niby możliwe?-zapytała podejrzliwie.
-To długa historia.-odparł.
-Mamy dużo czasu. Nie wypuszczę cię z tego pokoju dopóki mi wszystkiego nie wytłumaczysz.
Spojrzała na niego pewna siebie, wyszła z pokoju, a on spoglądał na drzwi zaskoczony, pomyślał że dokładnie teraz może na spokojnie wyjść z pokoju i rozmyślał nad tym jak ona może być taka głupia. Westchnął głośno po czym powoli ruszył w stronę drzwi, gdy już miał przekroczyć próg  poczuł dziwny chłód na twarzy, a po chwili przeszywający ból. Jak się okazało był to chłód stali, a dokładniej patelni. Zaskoczony nie wiedząc o co chodzi masował swój obolały nos. W drzwiach stanęła blondynka z uśmiechem.
-Już chciałeś uciekać, co? Myślałeś, że nie mówiłam na serio, czyż nie? To był twój błąd. Nie lekceważ mnie! Powiedziałam, że cię zatrzymam dopóki mi nie powiesz prawdy i to zrobię.-powiedziała pewna siebie.
-I...? Zamierzasz mnie tu zatrzymać patelnią? Myślisz, że ci się uda? Uderzyłaś mnie tylko dlatego, że się tego nie spodziewałem.-rzekł pewnie.
-Słuchaj ty mądralo! Patelnia! Patelnia to zabójcza broń w rękach kobiety!-uśmiechnęła się pewnie.
-Patelnia?!-krzyknął wściekły.-Czyś ty zwariowała kobieto?! Masz nierówno pod sufitem.
-Zamknij się! Nie obrażaj mnie i zacznij mówić na temat albo ci ponownie przyłożę!
-Hm...rozumiem. Czyli wystarczy, że powiem ci wszystko i wypuścisz mnie stąd, abym mógł w końcu coś zjeść, prawda?
-Tak, wystarczy, że wszystko powiesz i jesteś wolny.-odpowiedziała pewnie.

Chłopak westchnął głośno, wstał i przeszedł przez cały pokój do fotela. Gdy rozsiadł się wygodnie spojrzał na nią i zapytał.
-Od czego zacząć?
-Najlepiej od początku.-zamknęła drzwi i oparła się o nie.
-To na początek powiem ci, że to moja prawdziwa forma. Jestem w twoim wieku, a nie dzieckiem. Można powiedzieć, że wszystko zaczęło się od tego, że lubiłem zabawiać się z panienkami, one wszystkie się we mnie zakochiwały, ale ja żadnej nie pokochałem, dla mnie to była tylko zabawa, a one to brały na poważnie i później płakały jak głupie. Lecz znalazła się taka, która po odrzuceniu rzuciła na mnie klątwę. I tak oto o 20 wieczorem zamieniam się w bachora, a o 8 rano zmieniam się z powrotem. Aby się odczarować muszę się przespać z dziewczyną w której się zakocham, ale to dla mnie niemożliwe, więc się męczę z tą głupią klątwą.-powiedział zniesmaczony po czym spojrzał na nią i zaskoczyła go jej reakcja, dlatego zadał jej krótkie pytanie.-Nie będziesz mi współczuć?
-Żartujesz sobie ze mnie?! Oczywiście, że nie! Jesteś obrzydliwy!-wykrzyczała szybko jeszcze bardziej się krzywiąc.
-Czemu tak uważasz?
-Jeszcze śmiesz pytać czemu? Tak ranić innych ludzi dla własnego dobrego samopoczucia nie jest ludzkie. Zwłaszcza, że nie jesteś jakimś super bożyszczem. Mój chłopak jest od ciebie tysiąc razy lepszy! Przystojniejszy, silniejszy, wspanialszy i milszy, nie wiem czy mądrzejszy bo jego głupota nieraz mnie powala, ale i tak jest lepszy od ciebie!-wpatrywała się w niego pewna siebie.
-Skoro jest taki wspaniały to co ty tu robisz? SAMA?-specjalnie podkreślił ostatnie słowo.
-Bo chcę być go warta, chcę dumnie koło niego kroczyć, chcę być dla niego odpowiednia, aby nie zostawił mnie dla innej, która lepiej by do niego pasowała. A z resztą po co ja ci to mówię? I tak tego nie zrozumiesz, bo dla ciebie to nic nie znaczy, to tylko zabawa, prawda?-spojrzała na niego z pogardą w oczach i wyszła z pokoju.
On oniemiały wpatrywał się w miejsce w którym przed chwilą była. Powoli przetwarzał jej słowa w swojej głowie i z każdą chwilą uśmiechał się coraz szerzej. Poczuł szybsze bicie serca, nie wiedział co się dzieje. Chciał coś zrobić, ale sam nie wiedział co, gdy nagle usłyszał krzyk dziewczyny dochodzący spoza pokoju.
-Jest dzień, więc mogę sobie iść, prawda? Wczoraj nie chciałeś mnie puścić ze względu na to że była noc, więc teraz mogę odejść. Odchodzę, mam nadzieję, że już nigdy się nie zobaczymy. Żegnaj.
Odeszła. Słyszał jak z głośnym impetem wychodzi z domu zamykając drzwi za sobą. Już nigdy jej nie zobaczy? Jak to możliwe? Dlaczego? Nie chce tego. Nie pozwoli na to! Szybko zerwał się na nogi i wybiegł z pokoju. Przed sobą miał schody, pokonał je jednym zgrabnym sokiem, gdy tylko wylądował od razu ruszył przed siebie. Opuścił dom i zobaczył ją. Jak odchodzi leśną ścieżką w stronę gór, widział jej plecy, oddalała się coraz bardziej i bardziej. Zaczął biec w jej stronę, z każdą sekundą przyśpieszał byle by tylko ją dogonić, gdy już był przy niej złapał ją w pasie i mocno do siebie przytulił.
-Myślisz, że pozwolę ci odejść tak po prostu?
Ona zaskoczona próbowała się wyrwać z jego silnego uścisku, było to działanie instynktowne. Nie czekając na jej odpowiedź odwrócił ją przodem do siebie i połączył ich usta w namiętnym pocałunku.

C.D.N~.

Przepraszam, że tak długo nie pisałam! Życie licealistki nie jest łatwe i wymaga poświęcenia dużo czasu, więc rozdziały będą pojawiały się rzadko. Przepraszam i proszę o wyrozumiałość oraz cierpliwość. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Do następnego razu! :D Pozdrawiam Kuro Lady~. <3

piątek, 14 lutego 2014

Valentine's Day part.2

Valentine's Day part.2

Dziewczyny z Fairy Tail w pośpiechu wyrzuciły chłopców ze swoich domów bez żadnego słowa wytłumaczenia. Zaczęły one do siebie wydzwaniać i wszystko uzgodniły odnośnie ich planu dotyczącego chłopców. Oni nie wiedząc o co chodzi obrażeni ruszyli na miasto, aby zasięgnąć nieco rozrywki. W tym czasie dziewczyny zebrały się w domu Juvii, bo był największy i miał najnowocześniej wyposażoną kuchnię. Podzieliły się one na grupy i każda organizowała co innego. Jedna grupa w składzie Lucy, Erza, Juvia i Bisca, wyruszyły na zakupy po okolicznych sklepach spożywczych i centrach handlowych. Druga ekipa składała się z Wendy, Levi, Mirajane i Lisanna zajęły się zebraniem odpowiedniej ilości fartuszków kucharskich. Trzeci zespół pozostał w domu, a były to Cana, Evergreen, Urtear i Meredy przygotowywały kuchnię, gromadziły potrzebne narzędzia i odpowiednią ich ilość, przygotowywały piekarnik do pieczenia ciasta oraz robiły wystarczająco miejsca w lodówce. Reszta dziewczyn tworzyła czwartą drużynę i czekała na zakończenie przygotowań. Pierwsza grupa powróciła z zakupów z dużą ilością wypchanych po brzegi toreb. Druga ekipa w seksi fartuszkach przyniosły je dla innych i po chwili wszystkie dziewczyny z Fairy Tail były w kolorowych fartuchach z koronkami. Zabrały się od razu do roboty podzielone tym razem na dwie grupy. Z połowy toreb wyciągnęły odpowiednie składniki, a były nimi między innymi kakao, czekolada i inne potrzebne do zrobienie ciast oraz czekoladek. Jedna grupa zabrała się za robienie ciast, a druga za robienie czekoladek. W domu Juvii zrobił się niemały chaos przy tej inwazji zakochanych kobiet w końcu następnego już dnia było święto wszystkich zakochanych Walentynki! W kuchni było bardzo głośno wszystkie robiły swoje i na dodatek plotkowały, wymieniały się składnikami, opiniami oraz dawały sobie wzajemnie rady. Wszystkie po kolei opowiadały o tych, którym zamierzają wręczyć swój twór. Pierwsza mówiła Erza.

-Ja oczywiście dam moje czekoladki Jellalowi. Ostatnio przez pracę mamy dla siebie mało czasu i na dodatek się pokłóciliśmy. Mam nadzieję, że z tym uda mi się z nim pogodzić, bo tak bardzo go kocham. Mam nadzieję tylko, że nie jest aż tak zły, aby nie kupić mi żadnego prezentu.-powiedziała nieco smutna cały czas mieszając czekoladę w garnku.

-Ja tam nie żywię nadziei, że coś dostanę od Natsu.-westchnęła Lucy.

-Czemu?-zapytała Levi.

-Bo toż to idiota jest! Na pewno zapomniał o walentynkach, jeśli chociaż wie że coś takiego istnieje.-odpowiedziała jej energicznie.

-W sumie tego samego mogę się spodziewać po Gajeel’u.

-A ja po Gray’u.

Wszystkie głęboko westchnęły i zabrały się za kończenie swoich miłosnych wyrobów. Wszystko zakończyło się na tym, że wszystkie czekoladki skończyły w lodówce, a ciasta w piekarniku. Ostatnia do kuchenki swoje ciasto wsadziła Wendy, było ono dosyć sporych rozmiarów co zauważyła Evergreen.

-A komu to nasza księżniczka chce dać takie duże ciasto?-zapytała dosyć głośno przez co wzbudziła zainteresowanie innych dziewczyn, które po chwili zebrały się wokół niej. Wendy nie wytrzymała presji, zarumieniła się mocno i wykrzyczała.

-Chciałam je zjeść razem ze wszystkimi! Przepraszam za moją samolubność!

-Jakaś ty słodka Wendy!-krzyknęły zgodnie i przytuliły ją mocno.

Gdy czekały, aż ciasta wystygną, a czekoladki stwardnieją zaczęły grać w różne gry dalej plotkując o obiektach swoich uczuć.

W tym czasie chłopcy siedzieli przed jakąś kawiarnią zajadając ciasta, gdy nagle obok przechodził nieobecny dotąd Loki. Był on ubrany w czarny garnitur i był cały obsypany listami miłosnymi, kwiatami i czekoladkami.

-Loki czyżbyś wpadł równocześnie do papierniczego, kwiaciarni i spożywczego?-krzyknął za nim Natsu.

On odwrócił się i podszedł do nich, po czym powiedział sarkastycznie.

-Żal mi waszych dziewczyn, oddajcie je mnie, a będą szczęśliwe!

-Stary o czym gdy do cholery gadasz?-zapytał zły Gray.

-O tym że jesteście idiotami.

-Mów jaśniej.-niecierpliwił się Elfman.

-Wiecie jaki jutro dzień?

-Hm…14 luty?-zapytał Arzack.

-I…?-ponaglał Loki.

-Walentynki!-krzyknął Jellal.-Ja spadam muszę coś kupić dla Erzy!-szybko wstał i ruszył przed siebie.

-Geniusz w grupie debili.-rzekł Loki odchodząc.

Reszta również w panice ruszyła na zakupy. Tymczasem dziewczyny już popakowały swoje wyroby wraz z misiami do torebek na prezenty. Każda kupiła misia w kolorze włosów jej chłopaka aby pasował do niego. Dziewczyny rozeszły się radośnie do domów zostawiając Juvię samą, a ona zastanawiała się gdzie jest Gray. W tym czasie chłopcy biegali po całym mieście, aby zdążyć przed zamknięciem wszystkiego co możliwe, kupić jakiś prezent. Gdy każdy zdobył to co chciał było już blisko północy, spotkali się w jednym parku i zbiorowo powiedzieli.

-Powodzenia! Szczęścia z drugą połówką.

I rozeszli się do domów dziewczyn. Każdy dotarł na miejsce o północy. Natsu jak zawsze wszedł do Lucy przez okno i wybudził ją ze snu delikatnym pocałunkiem. Ona gdy tylko go ujrzała zapytała zaskoczona.

-Co ty tu robisz?

-Przyniosłem prezent na walentynki!

-Pamiętałeś! Ale to dopiero jutro!-powiedziała śmiejąc się.

-Jest po północy, więc to już dziś!-odpowiedział, a w myślach dodał.-„Loki postawię ci później obiad.”

Lucy zaśmiała się, wyciągnęła rękę po prezent dla Natsu i wręczyła mu go. Obiecali sobie pójść rano na randkę, a krótkie spotkanie zakończyli pocałunkiem. Inne dziewczyny czekała podobna niespodzianka. Juvia słysząc pukanie do drzwi otworzyła je i jej oczom ukazał się chłopak z zakrytą twarzą przez bukiet róż. Uradowana rzuciła się Grayowi na szyję i mocno go wyściskała. Erza wychodząc z łazienki zastała Jellala czekającego na nią z dużym misiem. Walentynki Fairy Tail były bardzo udane zwłaszcza po wielu randkach, a później wielkiej imprezie przy jedzeniu ciasta Wendy. Dziewczyny były niewiarygodnie szczęśliwe, a chłopcy obiecywali Lokiemu, że mu się odwdzięczą za przypomnienie. Od teraz będzie jeszcze więcej szczęścia i miłości w Fairy Tail!

 KONIEC~.

Valentine's Day part.1



Valentine's Day part.1
Photos Of Couples In Love
W tym dobrze wszystkim znanym na całym świecie dniu zakochanych pragnę złożyć życzenia tym, którzy odnaleźli swą miłość. Życzę dużo szczęścia, radości, miłości i namiętności w waszych jakże udanych związkach. Mam nadzieję, że jak najdłużej pozostaniecie razem w pełni szczęścia. Pozdrawiam Kuro Lady~. <3 





















sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 92 - "Spotkanie"

Rozdział 92

Lucy siedziała w pociągu i już była daleko za Fiore. W czasie podróży wpatrywała się w krajobraz przemijający za oknem i rozmyślała nad słusznością swojej decyzji. Wspominała wszystkie miłe i smutne zdarzenia, które miały miejsce podczas jej pobytu w Fiore oraz po dołączeniu do Fairy Tail. Dużo w jej życiu zmienił również związek z Natsu. Lecz zrozumiała też, że w niektórych przypadkach była niemałym kłopotem dla Natsu i reszty. Postanowiła to zmienić i dlatego wyjechała. Teraz nie zamierza się wahać. Ze zdeterminowaną miną wyszła z pociągu na ostatniej stacji. Postanowiła przejść przez góry do wioski znajdującej się po drugiej stronie u podnóża tych gór. Jeszcze nie wiedziała w jaki sposób może stać się silniejsza, jak ma trenować czy gdzie to robić. Na razie tylko wybrała miejsce dalekie od Fiore w którym będzie mogła się zatrzymać na jakiś czas. Po zakupie mapy na stacji od razu ruszyła w góry, aby dotrzeć na miejsce jeszcze przed zmrokiem. Szła przed siebie rozmyślając o przyjaciołach, których zostawiła i oczywiście o Natsu. Zastanawiała się jak teraz się czują. Po Natsu nie spodziewała się zbyt wiele, jedynie może chwili przejęcia, a później powrót do jego stałej chęci do walki. Nie sądziła, że jakoś szczególnie przejmie się jej odejściem. Mimo tego, że minął dopiero jeden dzień to już za nim tęskniła, ale powiedziała sobie, że do niego nie wróci dopóki nie stanie się silniejsza. Gdy tak rozmyślała nie spostrzegła, że już się ściemnia i że jest już zmęczona. Zaczęła się rozglądać szukając odpowiedniego miejsca na odpoczynek, przy okazji powoli posuwała się naprzód. Nagle usłyszała szelest liści, obejrzała się i z krzaków wyskoczył na nią wilk. Odbił się od niej przewracając ją, stanął nieopodal niej i przyglądając się jej czarnymi oczami nagle przeraźliwie zawył. Usłyszała inne wilki i zbliżające się szelesty liści. Już po chwili została przez nie otoczona. Powoli zaczęły się do niej zbliżać, a ona obmyślała sposób na ucieczkę, gdy nagle zobaczyła światło. To był tylko krótki błysk niewiarygodnie jasnego światła, które powaliło wilki. Nie wiedząc o co chodzi zaczęła nerwowo rozglądać się dookoła siebie. Nagle usłyszała szelest liści spojrzała w odpowiednim kierunku i jej oczom ukazał się mały chłopak o blond włosach.


 Spojrzał on na nią, schylił się delikatnie i wyciągnął rękę w jej kierunku, aby pomóc jej wstać. Ona niepewnie spojrzała na niego i zawahała się przed podaniem ręki. On zauważył to, uśmiechnął się i powiedział.
-Wszystko w porządku? Nie musisz się niczego obawiać, nic ci nie zrobię.
Chwyciła jego rękę, a on podciągnął ją w górę tak że stanęła na nogach.
-Dziękuję bardzo.-rzekła po czym ukłoniła się.
-Nie ma za co. To niebezpieczne chodzić tu o tej porze.
-Kim jesteś?-zapytała niepewnie.
-Jestem Sting. Sting Eucliffe. A ty?-spojrzał na nią uważnie.
-Jestem Lucy. Lucy Heartphilia.-powiedziała szybko.
-Co tu robisz?
-Idę do wioski, która znajduje się u podnóża tych gór.
-Głupia! Nie powinnaś chodzić po nocy w górach! Przez te góry idzie się co najmniej dwa dni! Gdzie niby chciałaś spać i odpoczywać?!-wykrzyczał głośno przyglądając się jej.
-Wiem, że zajmie to więcej czasu i dlatego chciałam spać w namiocie, który ze sobą zabrałam.-odpowiedziała.
-Ty idiotko! To niebezpieczne!-krzyknął.
-Nie krzycz na mnie! I nie przezywaj mnie tak w kółko! Skoro tu jest niebezpiecznie to co tu robisz?!-zdenerwowana mówiła co jej ślina na język przyniesie.
-Ja tu mieszkam.-powiedział spokojniej po zobaczeniu jej wybuchu złości.
-Że co?-zapytała zaskoczona.
-To co słyszałaś. Ja tu mieszkam i trenuję. Chodź za mną, nie możesz spać na dworze, bo to niebezpieczne.
-Ja potrafię się sama obronić!
-Jakoś w to wątpię po tym co zobaczyłem.
-Zamknij się! Nie dałeś mi nawet szansy się wykazać. Chciałam załatwić te wilki jakby podeszły bliżej.
-Och, serio? Czyli nie idziesz?
-Oczywiście, że idę! Jakbym mogła odrzucić ofertę w której mogę spać w ciepłym domu i wygodnym łóżku?-powiedziała szybko.
-„Hah…kobiety są takie męczące.”-pomyślał.-Chodź za mną.-rzekł.
Ona posłusznie poszła za nim, po jakichś 15 minutach doszli do samotnej chatki przy której siedział duży pies. Od razu wstał, gdy zauważył że nadchodzą i podszedł do swojego pana merdając ogonem. Gdy weszli do środka pojawił się również kot, który nieco przypominał Happy’ego. Sting pokazał jej pokój i powiedział, żeby wzięła kąpiel po czym poszedł do swojego pokoju. Przebrał się szybko i położył spać. Lucy w tym czasie brała ciepłą i przyjemną kąpiel, podczas której rozmyślała.
-„Kim jest ten dzieciak? Taki arogancki i wyniosły! Jeszcze mieszka w tej chacie w górach całkowicie sam… Co jest z nim nie tak? Mimo, że mi pomógł to i tak jest bardzo dziwne. Nie wiem co mam robić. Ech, nieważne. Jutro przygotuję mu śniadanie w podzięce za uratowanie mimo że nie musiał to, to zrobił, więc wypada chociaż podziękować. Również pogadam z nim na poważnie.”
Wyszła z wanny i ubrała się po czym poszła do wskazanego pokoju, aby położyć się spać. Następnego dnia z samego rana wstała i przygotowała śniadanie. Następnie poszła do pokoju blondyna, zapukała, a gdy nie otrzymała odpowiedzi weszła do środka mówiąc.
-Czas wstawać! Śniadanie gotowe!
-Zamknij się. Nie drzyj się tak z samego rana.
Postać chłopaka poruszyła się pod pościelą, a gdy ta opadła oczom Lucy ukazał się przystojny blondyn.


 Chłopak przeciągnął się ziewając i spojrzał na nią, nie miał na sobie koszulki oraz wyglądał na co najmniej 17 lat. Przyglądała mu się przez chwilę spostrzegając wszystkie detale. Stwierdziła, że jest tak samo umięśniony jak Natsu, ale nieco bardziej przystojny. Sama zdziwiła się swoim stwierdzeniem. Wpatrywała się w niego nie mogąc oderwać on niego wzroku, gdy nagle oprzytomniała, gdy przypomniała sobie małego chłopca z dnia poprzedniego.
-Kim jesteś?!-krzyknęła.
-Mówiłem, żebyś się zamknęła!-odkrzyknął zdenerwowany przedwczesną pobudką.

 C.D.N~.

Mam nadzieję, że się podobało. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać! Niestety szkoła mi żyć nie daje! Lecz zaczęły się moje ferie i oto jest nowy rozdział! Mam nadzieję, że jeszcze nikt nie zrezygnował z mojego bloga i nadal są tu moi czytelnicy! Dziękuję, że ze mną zostaliście! Pozdrawiam Kuro Lady~.