Rozdział 95
A w tym czasie zbliżyła się do nich inna postać, która niespodziewanie
włączyła się do rozmowy takimi słowami.
-Nie dość, że zamieniasz się w dziecko, to jeszcze zachowujesz się jak dziecko. Jesteś irytującym i problematycznym bachorem. I co ja mam z Tobą zrobić?
Wszyscy momentalnie odwrócili się i spojrzeli na nowego przybysza. Ujrzeli wysokiego, czarnowłosego chłopaka, o którym śmiało można powiedzieć, że jest przystojny. Nastąpiła chwila ciszy, wszyscy tkwili w bezruchu, gdy nagle przybysz szybkim krokiem podszedł do Stinga i uderzył go mocno w głowę. Po czym zwrócił się w stronę Natsu i Lucy, lekko skłaniając głowę, rzekł:
-Nie dość, że zamieniasz się w dziecko, to jeszcze zachowujesz się jak dziecko. Jesteś irytującym i problematycznym bachorem. I co ja mam z Tobą zrobić?
Wszyscy momentalnie odwrócili się i spojrzeli na nowego przybysza. Ujrzeli wysokiego, czarnowłosego chłopaka, o którym śmiało można powiedzieć, że jest przystojny. Nastąpiła chwila ciszy, wszyscy tkwili w bezruchu, gdy nagle przybysz szybkim krokiem podszedł do Stinga i uderzył go mocno w głowę. Po czym zwrócił się w stronę Natsu i Lucy, lekko skłaniając głowę, rzekł:
-Przepraszam za jego zachowanie, ale on niestety już jest
takim niewychowanym bachorem i raczej nie zmieni się zbyt szybko. Czasami trudno
mi nad nim zapanować.
-Kim ty, do cholery, jesteś?! - krzyknął zdenerwowany
różowo-włosy. Dziewczyna milcząc chowała się za nim.
-Jestem Rogue Cheney, jestem odpowiedzialny za tego tutaj
blondyna. Można powiedzieć, że znamy się praktycznie on zawsze i jesteśmy
całkiem dobrymi przyjaciółmi.
Wskazał ruchem głowy na dziecko. A ten zdenerwowany
krzyknął:
-Rogue! Co ty odstawiasz?! Dlaczego mnie uderzyłeś?! Czy
ty nie jesteś po mojej stronie?!
Czarnowłosy spojrzał na niego ze złością w oczach, wręcz
piorunował go wzrokiem i rzekł w miarę spokojnie:
-Zachowujesz się skandalicznie. Twoje zachowanie idealnie
pasuje do twojego obecnego wyglądu, którego tak bardzo nie lubisz.
-Co jest złego w moim działaniu? Po prostu chcę, zdobyć
to, co moje! - powiedział z dużą pewnością siebie Sting.
-Och, człowieku, co ja się z tobą mam? Na serio muszę ci
to tłumaczyć jak krowie na rowie? Po pierwsze ona nie jest twoja, ma chłopaka,
który stoi tuż przed tobą. Ślepy jesteś czy jak? Po drugie ona nie może być
twoja, bo nie jest przedmiotem byś mógł ją posiadać, a właśnie w ten sposób ją
traktujesz, a to nie jest zbyt miłe w stosunku do niej. Po trzecie wątpię,
żebyś się w niej zakochał, ponieważ znasz ją góra jeden dzień, ostatnio byłem
tu dwa dni temu i jej tu nie było. To uczucie to nie miłość, po prostu masz
wobec niej inne odczucia niż w stosunku do poprzednich dziewczyn, dlatego, że
ona potraktowała cię inaczej niż one, prawda? Przemyśl to na poważnie i zobacz
co jest złego w twoim postępowaniu. Przejrzyj wreszcie na oczy, zauważ że już
praktycznie wszyscy nasi towarzysze się od ciebie odsunęli przez twoje
zachowanie, sam nie wiem dlaczego jeszcze z tobą trzymam i staram się tobie
pomóc, ale to pewnie tylko ze względu na wieloletnią przyjaźń. Jak się nie
zmienisz to ja też cię w końcu zostawię albo popadnę w życiową depresję.
Swój monolog zakończył długim westchnięciem i bacznie
przyglądał się swojemu przyjacielowi. Ten zaś zmierzył go wzrokiem i głosem
pełnym złości rzekł:
-Ha! Ja się nie mylę! Jestem pewny, że moje działania są
słuszne! Nie mam nad czym myśleć. A jak jesteś taki cwaniak to spadaj i zostaw
mnie wreszcie w spokoju! W końcu będę wolny! - zwracając się w stronę pary
krzyknął.- Lucy! Pamiętaj, że jesteś MOJĄ kobietą i nie udawaj, że tobie się
nie podobało, gdy byłaś przeze mnie całowana! Wiem, że czujesz do mnie to samo
co ja do ciebie.
Blondynka była cała czerwona ze wstydu, po jej policzkach
dalej płynęły łzy, ale nie wychyliła się zza Natsu, ani nie pisnęła ani jednego
słowa, stała w ciszy oczekując na to co ma nadejść. Tak naprawdę nie była na
nic gotowa. Różowo-włosy cały się trząsł z wściekłości, dłonie zacisnął w
pięści tak mocno, że aż zaczęła z nich płynąć krew. Blondyn ruszył w ich stronę
z zadowoloną miną, z zuchwałym uśmieszkiem, który jeszcze mocniej zdenerwował
Natsu. Gdy ten chciał już wymierzyć cios stało się coś nie oczekiwanego. Z
cienia Stinga wynurzył się Rogue i mocnym ciosem w brzuch spowodował omdlenie
chłopca. Przerzucił go sobie przez ramię, patrząc poważnym wzrokiem na różowo-włosego
powiedział poważnie.
-Jeszcze raz przepraszam za kłopoty spowodowane przez
mojego towarzysza. A teraz idźcie. Bierz ją i odejdźcie stąd. Nie chcę mieć was
na sumieniu. Ja sam nie wiem do czego on jest zdolny w takim stanie, nawet ja
nie będę w stanie go powstrzymać. Jego moc może się wymknąć spod kontroli i
może się to źle skończyć, na pewno nie skończy się tylko na kilku zadrapaniach
czy siniakach.
-Ach? Tak? Jesteś pewny? Ja byłbym w stanie go powstrzymać.
-Wątpię w to, ja i Sting używamy magii!
Natsu już był tak zdenerwowany, że niemalże wybuchnął,
ale powstrzymał się dla dobra dziewczyny i po prostu płomienie otoczyły jego
ciało.
-Hmm...? Mówiłeś coś?
-T-to niemożliwe...
-Bardzo możliwe. A teraz słuchaj uważnie. Ja nie tylko
mogę zatrzymać tego gówniarza, ale również mogę go zetrzeć w proch, zrobić z
niego krwawą miazgę. Kapujesz? Jak tylko się obudzi powiedz mu, że jak będzie
chciał zbliżyć się do Lucy, choćby na kilometr to powinien być, przygotowany na
śmierć. Zapamiętałeś?
Czarnowłosy ze strachem przyglądał się płonącemu
mężczyźnie i kiwnął głową przytakując.
-No i dobra. To teraz zapamiętaj jeszcze to, że wycofuję
się tylko, dlatego że Lucy nie jest w dobrym stanie i fizycznym, i psychicznym.
To jest powód mojego spokojnego odejścia.
Kolejne kiwnięcie głową bruneta zakończyło "rozmowę".
Natsu zgasił swoje płomienie, po czym odwrócił się w stronę blondynki i wziął
ją na ręce jak księżniczkę. Ruszył w stronę wioski po drugiej stronie gór.
Rogue przez jakiś czas patrzył na plecy chłopaka, jego słowa utkwiły mu w
głowie i wciąż wywoływały w nim dreszcze przerażenia. Gdy tylko para zniknęła
mu z pola widzenia odwrócił się i ruszył w stronę domku. Tam odłożył
nieprzytomnego chłopca do łóżka i czuwał przy nim.
Lucy będąc w ramionach Natsu nadal nie mogła się
pozbierać, nadal miała w świadomości pocałunek blondyna i wiedziała, że jest to
jawna zdrada. Cały czas jej myśli krążyły wokół wydarzeń minionego dnia, nie
mogła przestać myśleć pesymistycznie. Chłopak zauważył to, ale nie odezwał się
ani słowem. Do wioski dotarli po całonocnym i całodniowym marszu. W miasteczku
zatrzymali się na noc w małym hoteliku. Wzięli pokój dwuosobowy. Natsu kazał
dziewczynie pierwszej wziąć kąpiel i iść spać. Gdy on poszedł do łazienki, ona
próbowała spać, ale nie mogła, cały czas myślała o tym co ma zrobić, o tym że
różowo-włosy na pewno jej teraz nienawidzi. Cały czas dręczyły ją
najstraszniejsze wizje. Nie mogła się uspokoić. Chłopak wrócił do pokoju i
spostrzegł, że ona dalej nie śpi i nawet nie jest blisko do zaśnięcia. Pomyślał,
że musi w końcu się przespać, bo nie spała już od dwóch dni. Wiedział, że
dręczą ją koszmary i wiedział, że ona nie jest w stanie nic z nimi zrobić,
dlatego postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Wziął głęboki oddech i spokojnym
głosem powiedział:
-Lucy.
Ona drgnęła przestraszona i spojrzała na niego oczami
czerwonymi ze zmęczenia oraz od płaczu. W jej oczach ujrzał strach i rozpacz.
Nie odezwała się, więc on kontynuował.
-Sprawię, że zapomnisz. Rozpalę w Tobie mój ogień.
Jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, wtedy on wszedł
na łóżko, jedną ręką podparł się na nim, a drugą chwycił głowę dziewczyny
wplatając swe palce w jej włosy, a na jej ustach złożył czuły pocałunek. Nie
zdążyła zareagować w żaden sposób.
A on na tym nie poprzestał. Całował ją raz
za razem, coraz czulej, coraz namiętniej. W końcu wsunął swój język w jej usta,
a ona nie mogąc już wytrzymać z tej namiętności i rozkoszy zapominała o
wszystkim. Teraz w głowie miała tylko jego. On oderwał się od jej ust i szepnął
jej wprost do ucha.
-Kocham Cię. Nigdy nie pozwolę Ci uciec.
Przygryzł jej ucho, a następnie zaczął całować jej szyję,
policzki, oczy, czoło, włosy, piersi, całował ją tak ciągle, a jego ręce
poruszały się po jej całym ciele, a miejsca których dotknął dla Lucy stawały
się coraz gorętsze i przyjemniejsze. Dosłownie rozpalił ją swoim płomieniem.
Ona cała czerwona ze wstydu na twarzy, coraz bardziej poddawała się temu uczuciu
i zapomniała dosłownie o wszystkim. Teraz
wszystkie jej myśli krążyły wokół Natsu. Była szczęśliwa, uśmiechnęła się i
szepnęła w ucho chłopaka.
-Kocham Cię. Jesteś najwspanialszym mężczyzną na świecie.
Proszę, już nigdy mnie nie puszczaj.
Po czym przytuliła się do niego, on odwzajemnił jej
uścisk, pocałował ją w usta i chciał przejść dalej, lecz spostrzegł, że ona...
Ona po prostu zasnęła. Przez chwilę wpatrywał się w nią jak wryty, a po chwili
zaśmiał się i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Po czym przytulił się
do niej i sam wkrótce zasnął.