Rozdział dodatkowy cz. 1
Lucy obudziła się w piękny, słoneczny i spokojny sobotni
poranek. Podniosła się do pozycji siedzącej, po czym przeciągnęła się, ziewając
delikatnie. Przecierając oczy rozejrzała się dookoła, ale nie zauważyła ani
Natsu, ani nikogo innego kto zakłócałby jej poranek tak jak mieli to w
zwyczaju. Mimo tego myślała, że to będzie dzień jak co dzień, ale jeszcze nawet
nie wiedziała jak bardzo się myliła. Bez pośpiechu ubrała się, zjadła
śniadanie, a następnie ruszyła w stronę siedziby gangu. Mieli dzień wolny, więc
członkowie umówili się na spotkanie strategiczne, które tak naprawdę było
jedną, wielką imprezą. Gdy doszła na miejsce, zauważyła że jest dosyć cicho.
Uznała to za niezwykłą sytuację. Zazwyczaj w pobliżu Fairy Tail było bardzo
głośno. Zdziwiona nie wiedząc co o tym myśleć, weszła do środka, a tam wszyscy
jak skamieniali wpatrywali się w jedno miejsce. Blondynka podeszła bliżej, żeby
zobaczyć co się dzieje i zamarła z zaskoczenia. O mało nie krzyknęła, gdy
ujrzała rozgrywającą się scenę. Mianowicie na środku stołu usłanego kwiatami
leżał Gajeel w sukience a’la księżniczka, czekając z zamkniętymi oczami na
swojego księcia, którym był niewątpliwie stojący nas nim Natsu w odpowiednim
stroju. Różowowłosy jakby nie do końca rozumiejąc sytuację wpatrywał się w przyjaciela,
a gdy tylko dostrzegł Lucy, zrzucił swe przebranie i podbiegł do niej.
Po
chwili wszystko wróciło do normalności i każdy udawał, że nic się nie wydarzyło.
Dziewczyna nie wiedząc co myśleć, postanowiła to zignorować i puścić w
niepamięć. W końcu każdemu zdarza się zrobić jedną czy dwie głupie rzeczy.
Przywitała się ze wszystkimi, a później zaczęła się comiesięczna impreza, która
dla zachowania pozorów rozpoczynała się omówieniem bieżących spraw gangu, typu
jak jest z zaopatrzeniem czy jest jakaś wojna z innym stowarzyszeniem, itp. Gdy
zabawa rozkręciła się na dobre, między Natsu i Gray’em jak zawsze wywiązała się
walka. Mag ognia zaszedł trochę za daleko w tych szrankach i używając swojej
mocy wyrzucił przyjaciela w powietrze, a ten krzyknął.
- To BOLI!!! – krzyknął Gray, a Natsu tylko śmiał się z jego
miny, ale gdy tylko lodowy mag pozbierał się, niezwłocznie wziął odwet. Erza
nie mogąc już znieść ich zachowania, uspokoiła ich swoją pięścią i w sali dało
się słyszeć głośne rozmowy zamiast ich krzyków. Gdy Mirajane wyszła na scenę,
żeby umilić wszystkim czas śpiewając, rozległ się głośny jęk rozpaczy Cany.
- Co się stało? – zapytała Levy.
- Gorzałka się skończyła! – odparła zdenerwowana szatynka.
- Nie uzupełniłaś zapasów?
- Uzupełniłam, ale najwyraźniej ktoś je wychlał! – krzyknęła
głośno dziewczyna.
- „To praktycznie pewne, że ty.” – miała ochotę odpowiedzieć
niebiesko włosa, ale się powstrzymała, a z odsieczą przybyła Lucy.
- Nie martw się, Cana. Ja i Natsu skoczymy coś kupić.
- Tylko szybko! – ponagliła ich.
Gdy szykowali się do wyjścia, Mira podarowała Lucy kostium
króliczka na drogę, a że blondynka nie mogła zasmucić przyjaciółki, przebrała
się i wyszła w takim stroju, zwracając uwagę przechodniów. Na ulicy Natsu
roznosiła energia, więc boksował się z powietrzem. Bardzo z siebie zadowolony,
uderzył w ścianę restauracji dla zabawy, choć się tego nie spodziewał, rozwalił
ją w drobny mak.
Próbowali uciekać przestraszeni, ale kostium Lucy przeszkodził
jej w tym, gdyż upadła, a gdy chłopak jej pomagał, właściciel restauracji
dopadł ich.
- Jak zamierzacie za to zapłacić?! – krzyknął zdenerwowany.
- My przepraszamy, nie mamy tyle pieniędzy. – powiedział
niepewnie Natsu.
- Ale możemy to odpracować, przez następne 3 lata będziemy
pracować za free, a w zamian dziś dostaniemy jakiś alkohol, który jest nam
bardzo potrzebny. – dodała szybko blondynka.
- Dobrze, ale będziecie
pracować w tym! – powiedział wyciągając zapakowane uniformy. Poszli się
przebrać i już po chwili kelnerowali w stroju seksownych króliczków. Lucy przyglądała się chłopakowi, któremu najwyraźniej nie przeszkadzały skąpe ubrania, a fakt że nie może nic zjeść. Pracowali do wczesnego wieczora, a obeszło się bez problemów, bo blondynka pilnowała, żeby Natsu nie zrobił znowu nic głupiego. Wracali zadowoleni z dobrym alkoholem, więc liczyli, że Cana będzie zadowolona.