sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 80 - "Najsilniejszy duet"

Rozdział 80

Lucy i Natsu zapadli w głęboki sen, zaś niedaleko nich miała się zacząć kolejna walka. Miała się rozegrać między Freedem, Bixlowem a Rustyrosem. Oczywiście ten ostatni się przedstawił. Jednak jego imię już nikogo nie obchodziło. Uważali za głupotę, przedstawianie się, więc również przestali go słuchać. Kolejny przeciwnik Fairy Tail był wysokim mężczyzną, o długich srebrnych włosach. Jego szare oczy, w części przesłaniały okulary.


Najlepszy duet w Fairy Tail stał w gotowości, reszta zaś szybko pobiegła dalej. Zielonowłosy chłopak miał zamiar stoczyć bój za pomocą swego miecza oraz magii run. Magia ta była niezwykle potężna. Polegała ona na tym, iż Freed pisał wyrazy na ciele przeciwnika. Jego napisy stawały się rzeczywistością, czyli mógł przykładowo napisać "Ból". Sprawiało to obrażanie fizyczne, jak i psychiczne. Bixlow pojedynkował się za pomocą swoich lalek oraz Figurowych Oczu. Była to magia umożliwiająca mu przejęcie kontroli nad duszą przeciwnika. Mógł on tą duszę umieścić w dowolnym przedmiocie. Jego lalki zwały się Pappa, Peppe, Pippi, Poppo i Puppu. Nikt nie doszedł, dlaczego akurat wybrał takie imiona. Lalki różniły się, ale przeważnie były to beczki wielkości pięści z różnymi dodatkami. Często nazywał je „Dzieciaczkami”. Strategią duetu była uważna obserwacja wroga. W ten sposób mogli poznać jego słabe, jak i również mocne strony. Uważali, że poznanie przeciwnika to podstawa wygranej. Nie byli pewni, jakiej magii używa wróg. W ogóle nie wiedzieli czego powinni się po nim spodziewać. Lecz w tej chwili ich rozmyślania nie były potrzebne.
-Jam jest Rustyrose.- przedstawił się po raz drugi.- Przygotujcie się na przegraną. Zniszczę was. Ma magia to Łuk Ucieleśnienia! Możecie od razu się poddać, a wasze cierpienia nie będą tak wielkie. - jego śmiech zaczął roznosić się echem. W międzyczasie poprawił okulary spoczywające na jego nosie. Oni patrzyli na niego przez chwilę w osłupieniu. Po paru sekundach spuścili głowy, a towarzyszyło im ciche westchnienie.
-„Czemu musimy walczyć z takim idiotą?”- pomyśleli obaj, dokładnie w tym samym momencie.
- Nie powinniście lekceważyć MNIE.
-„Co jest?! Czyżby....czyżby czytał w myślach?!”- byli niemile zaskoczeni.
-Zaczynajmy!- krzyknął, a w jego dłoni zalśnił miecz. Freed w ułamku sekundy wyciągnął swoją szablę. Rozpoczął się ich pojedynek. Byli na równym poziomie i żaden nie zamierzał odpuścić drugiemu. Był to czysty pojedynek szermierzy bez magii. Zielonowłosy w pewnym momencie zaczął dominować nad przeciwnikiem i spychać go w tył, toteż tamten odskoczył od niego, by zwiększyć dystans między nimi. Odwołał miecz, a jego miejsce zastąpił łuk. Przymierzył i strzelił, jednak w ostatniej chwili, jedna z lalek Bixlowa zatrzymała strzałę w powietrzu. Wiedzieli już zatem, że Rustyrose nie zamierza walczyć fair. Domyślili się również, iż posunie się on do najobrzydliwszych podstępnych sztuczek, aby osiągnąć swój cel. Teraz ich pojedynek stał się jeszcze bardziej zażarty. Było dwóch na jednego. Niesprawiedliwe? Wręcz przeciwnie, było to jak najbardziej sprawiedliwe, iż magia ich przeciwnika była rzadka i potężna.. Był on szczwanym lisem, a jego magia miała w sobie coś dziwnego,co wyczuwali Freed i Bixlow. Cała trójka utrzymywała odpowiedni dystans i starała się przejrzeć słabości wroga. Mierzyli się wzrokiem, aby następnie rozpocząć walkę. W ręku szarowłosego pojawił się niespodziewanie pistolet. Zielonowłosy za pomocą swojej magii stworzył barierę, więc kule pospadały na ziemię z cichymi puknięciami. Bixlow nakazał swoim lalkom użyć ich promienia,a był jak laser niszczący wszystko na swojej drodze. Jego dzieciaczki wykonały rozkaz. Mimo to, tamten uniknął zwinnie ich ataku przez co w ziemi powstała szczelina sporych rozmiarów. Freed w tym czasie był już przy przeciwniku i mierzył w niego swoją szablą. Niby minęła się ona z celem, ale w rzeczywistości dosięgła go, gdyż była tylko przykrywką dla magii run ze słowem „Ból”. Sekundę później Rustyrose zwijał się w cierpieniach. Gdy runa przestała działać był niezwykle rozwścieczony.
-Wasza walka ze mną, nie miała sensu. Moja wyobraźnia nie zna granic! - powiedział groźnie, ciężko oddychając.
-Naprawdę? Czyżby twoja magia opierała się na twojej wyobraźni?
-Tak! Wszystko o czym pomyślę, zmaterializuje się!
-Jakby się nad tym zastanowić, i tak nie masz szans. Bez względu na twą magię.
-Skąd ta pewność?
-Jak to skąd? Jesteśmy z Fairy Tail! A członkowie naszego gangu zawsze, ale to zawsze wracają do domu!
-Phi! Puste słowa! Przygotujcie się na porażkę! - wykrzyczał wściekły. Użył kolejnego zaklęcia. Obszar naokoło duetu zalśnił, a już po chwili wyrosła z niego wieża i uwięziła ich w swoich marmurowych ścianach. Następnie tak jakby wybuchła, raniąc ich. Po sekundzie zniknęła. Oboje jednak się uśmiechnęli . Bixlow użył swoich ukrytych formacji, a Freed napisał na swoim ciele „Ciemność” przez co zmienił się w demona. Rustyrose przywołał dziwne stworzenia, które wyglądały jak przerośnięte wilki. Stworzył on również dużą ilość mieczy, która była skierowana na członków gangu wróżek. Wtedy duet pokazał swoją prawdziwą moc. Bixlow za pomocą swoich lalek chronił Freeda i niszczył miecze, które rzucane były w ich stronę. W tym czasie zielonowłosy biegł na przód, aby zniszczyć wroga. W swej demonicznej postaci wyglądał zarazem strasznie i dostojnie. Gdy był już na wyciągnięcie ręki od srebrnowłosego, ciął go swoją szablą, która utworzyła długą ranę. Rana ciągnęła się od ramienia, aż do biodra. Ta forma „Ciemności” dodawała siły ataku przez co był to destrukcyjny cios. Użył on jeszcze na przeciwniku run, które przy takiej ranie mogły okazać się śmiertelne. Były to „Ból” i „Cierpienie”. Po kilku minutach takich „tortur” Rustyrose zemdlał z wyczerpania. Freed wrócił do swojej pierwotnej formy i schował swoją szablę z niezwykłą gracją. Ten duet okazał się nieco okrutniejszy niż reszta Fairy Tail, ale nigdy nie zabijali swoich wrogów, więc po chwili namysłu, zanieśli go do szpitala. Oni sami po zwycięskiej walce ruszyli dalej, aby dołączyć do reszty przyjaciół i opowiedzieć im o swojej wygranej nad jednym z Jeźdźców Gehenny. Mimo, że wygrali tą walkę to wciąż nie pokazali swojej prawdziwej siły, która jest o wiele większa od tego co zaprezentowali. Podczas gdy oni wesoło gawędzili, rozpoczęła się kolejna walka. Była to walka Lokiego z mężczyzną, który wyglądem przypominał kozę. Przedstawił się jako Koziorożec. Zapowiada się kolejna interesująca walka.  

Witam Was ludziska!xD Jeny, ale mam dzisiaj dobry humor.xD Rozdział jest i mam nadzieję, że się podoba.^^ Taka mała informacja! Ten rozdział został poprawiony przez moją najlepszą przyjaciółkę Klaudię. Od teraz już zawsze będą moje rozdziały poprawiane właśnie przez nią, więc mam nadzieję, że Wam się podoba. Proszę o szczere opinie na temat tego rozdziału! Pozdrawiam Kuro Lady~!<3

6 komentarzy:

  1. Pierwsza! XD
    Fajny rozdział :D Już się nie mogę doczekać następnej walki.
    Życzę ci weny i czasu na pisanie :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział nie mogę się do czekać kolejnego .

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominuję cię do Liebster Award. Szczegóły na moim blogu http://makotoshi-bleach-marzenierukii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaje*iste! Sory, że tak się wyrażam, ale to jest po prostu genialne no wiesz, no wiesz o co mi chodzi!? Ja normalnie nie mogę się wysłowić. Szukając w googlach jakiegoś ,,fanfication'' i znalazłam twój blog, więc jeszcze raz to na piszę, że jest po prostu idealny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Widac ze ogladasz Fairy Tail :) akcje wzięte z odcinkow anime troche poprzerobione no nieźle fajny pomysł .

    OdpowiedzUsuń