czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 78 - "Ogniste starcie Boga i Smoka"

Rozdział 78

Walka Meredy i Juvii zakończyła się remisem, tymczasem w innym miejscu doszło do kolejnej walki. Przed grupą Fairy Tail stanął wysoki blondyn o zwariowanych, czerwonych oczach. Miał on dziwny zwyczaj wystawiana języka na wierch i strasznego śmiechu.

Do tego starcia wystąpił Natsu, który już nie mógł ustać w miejscu z podniecenia. Już od dłuższego czasu był gotowy do walki, ale nikt mu na nią nie pozwalał. Gdy on przygotowywał się do walki to inni ruszyli dalej za pozostałymi Jeźdźcami Gehenny. Po chwili byli już tylko oni, ta dwójka która zaraz miała rzucić sobie do gardeł i walczyć. Kultura wymaga, aby się najpierw przedstawić, więc to zrobili.
-Jestem Natsu Dragneel.
-Jam jest Zancrow.
Mimo, że byli wrogami to podali sobie ręce. Co było bardzo dziwne w świecie gangów i ciągłego rozlewu krwi.
 Osoba, która ich nie znała mogła zobaczyć silną aurę otaczającą tą dwójkę i pomylić ich z potworami. Było to niesamowicie wielkie napięcie pomiędzy dwójką walczących. Dosłownie w sekundę po tym jak puścili swoje dłonie zaczęła się walka. Wzajemnie uderzyli się w twarz co sprawiło, że odlecieli kilka metrów dalej. W sekundę później stali już na nogach i biegli w swoją stronę. To była szybka wymiana ciosów, które były blokowane i po chwili oddawane. Czysta walka na pięści bez magii. Oboje wiedzieli, że ten drugi może jej używać, ale na razie nie widzieli sensu w tym, aby jej używać. Całkiem dobrze szła im walka na pięści i niezwykle ich cieszyła. Po raz pierwszy od bardzo dawna Natsu walczył bez magii. Ostatnio cały czas jej używał i walki już tak go bardzo nie cieszyły.  Od zawsze uwielbiał walki na pięści, ponieważ czuł wszystkie obrażenia jakie zadawał swojemu przeciwnikowi. Po raz pierwszy od dawna poczuł to na nowo. Niesamowicie go to ucieszyło, nawet zaczął się uśmiechać. To było starcie dwóch szaleńców lubiących czystą nawalankę na pięści. Oboje byli szczęśliwi zadając ból temu drugiemu. Natsu bardzo się podniecił tą bójką i uderzał coraz mocniej i mocniej z myślą o tym, aby zadać jak najwięcej bólu oraz cierpienia. Zancrow zaczął obrywać coraz mocniej i wezbrał w nim niepokój o przegraną. Nie chciał przegrać, nie zamierzał tego zrobić. Przegrana nie wchodziła w grę. Jeźdźcy Gehenny zawsze musieli zwyciężać, ponieważ byli niepokonani. Wizja przegranej rozbudziła w nim jego prawdziwą moc, czyli magię. Użył jej, aby wygrać. Na początku była to nieokiełznana moc, bez kontroli, bez wymawiania zaklęć. Dzika moc, której nic nie powstrzyma. Już po chwili Natsu zatonął w czarnych płomieniach krzycząc przeraźliwie z bólu. Użył swojej magii , aby zmniejszyć obrażenia. Zrobił zbroję ognia, ale niezbyt wiele ona dała, czarne płomienie były silniejsze.
 Krzyk Natsu poniósł się na miasto. Nic nie było wstanie go zagłuszyć. Zancrow opanował swoją moc i cofnął płomienie. Różowowłosy ledwo stał na nogach. Tamten tylko mu się przyglądał w ciszy, aby już po chwili wybuchnąć niepohamowanym, szaleńczym śmiechem.
-Jesteś tylko marnym zabójcą smoków. Nie wywyższaj się tak tylko dlatego, że wygrałeś z kilkoma słabeuszami.-powiedział, gdy uspokoił się po wybuchu śmiechu.
-Coś ty powiedział?-warknął wściekle Natsu.
-Moja moc jest na zupełnie innym poziomie. Jestem Zabójcą Bogów. Bogów! Rozumiesz?! Dla mnie jesteś zwykłym robakiem. Zabójca Smoków? Phi! Słabeusz. Zabójca Bogów to jest coś!-krzyknął śmiejąc się.
 -Zamknij się! Nie obchodzi mnie twoja moc! I tak wygram dla moich przyjaciół!-odkrzyknął mu Natsu uśmiechając się. Teraz zaczęła się prawdziwa walka na poważnie z użyciem całej ich mocy w postaci magii. Oboje byli magami ognia, była to walka na siłę determinacji. Natsu chciał wygrać dla przyjaciół, a Zancrow po prostu nienawidził przegrywać. Czyja determinacja okaże się silniejsza? Zaraz otrzymamy odpowiedź. Każdy ma swojego faworyta, ale który z nich wygra? Tego się zaraz dowiecie. Tylko proszę nie bić, jeśli wynik walki nie zadowoli waszych oczekiwań. Proszę zachować spokój. Walka trwała nadal, wręcz można powiedzieć, że to jest dopiero jej początek. Mimo, że walczyli za pomocą magii to robili to w podobny sposób jak poprzednio. Uderzali pięściami, tylko że teraz były one odziane w ogień. Jeden czerwony jak krew, a drugi czarny jak mrok. Bardzo różniły się nie tylko kolorem, ale też mocą czy zastosowaniem. Czerwony służył do ochrony przyjaciół, a czarny do spopielania przeciwnika. To który wygra? Ten co chroni czy ten co zabija? Jest to trudne pytanie. Nie będzie wiadomo dopóki ta walka się nie zakończy. Uderzali siebie nawzajem, ale to Natsu otrzymywał obrażenia, a Zancrow w ogóle nie był ranny. To on spychał różowowłosego i zadawał mu coraz cięższe rany. W końcu pożarł jego ogień i swoim czarnym płomieniem otoczył całe jego ciało, aby je doszczętnie spalić. Była to męczeńska śmierć. Natsu krzyczał głośno, bardzo głośno chyba najgłośniej w całym swoim życiu. Było go słychać na wszystkich krańcach miasta. Nikt nie wiedział co za przeraźliwy ryk smoka rozrywa niebo. Niektórzy nawet zasłaniali uszy, aby tylko nie słyszeć żałosnego skowytu bestii. Po jakimś czasie ryk ustał, Natsu opadł z sił i był trawiony przez czarne płomienie. Jego głowa opadła bezwładnie na jego klatkę piersiową, która zatrzymała się w bezruchu. Nie wykazywał żadnych podstawowych czynności życiowych. Jego oddech i serce zatrzymały się, aby następnie ruszyć w swoim normalnym tempie po pożarciu czarnego ognia. Zancrow nie wierzył własnym oczom. Smok pożera boskie płomienie? To niemożliwe, chyba nastąpi tak długo wyczekiwany koniec świata. Ciekawe co teraz będzie... Smok narodził się na nowo z o wiele większą mocą. Z zamiarem zniszczenia Boga stojącego naprzeciwko niego i powrotu do przyjaciół. Dwa cele, łatwe a zarazem trudne, bliskie i dalekie. Nie zamierza znowu dać się złapać, nie zamierza przegrać, jedyne czego chce to zwycięstwo i zdobędzie je za pomocą własnej mocy, bez niczyjej pomocy. Otworzył swe oczy, które zalśniły przy jego szkarłatnych płomieniach. W jego oczach nie było ani odrobiny strachu. Teraz na pewno nie przegra. Zniknął z oczu przeciwnika, aby następnie pojawić się za nim i uderzyć. Zancrow pod wpływem jego ogromnej siły odleciał kawałek dalej, aby następnie złamać kilka drzew. Sekundę po tym smok pojawił się przed nim i uderzył prosto w jego twarz, a następnie brzuch. Teraz to płomienie smoka trawiły wspaniałego Boga. Ten już po chwili wziął się w garść i zaczął kontratakować. Zaczęła się bitwa, która miała rozstrzygnąć wszystko między Bogiem, a Smokiem. Ta walka przesądzi o losie tej dwójki. Wymieniali się ciosami. Teraz nawet nie kłopotali się blokowaniem ciosu przeciwnika. Wspaniała, niezatrzymana, szybka wymiana ciosów. Przy tej prędkości nic nie można było dostrzec. Żaden normalny człowiek nie wiedział, że tu odbywa się jakaś walka. Zancrow obrywał coraz bardziej. Walka chyliła się ku końcowi. Natsu postanowił zadać mu już ostatni cios, włożył w niego całą swoją siłę i uderzył. Siła fizyczna chłopaka wraz z  ogniem dało to mocnego kopa. Blondyn wylądował dobre kilkanaście metrów dalej i zatrzymał się dopiero po uderzeniu w duży głaz. Walka skończona, zwycięstwo odnosi Smok. Przed utratą przytomności Zancrow usłyszał od Natsu.
-Dobranoc.

 C.D.N~.

Przepraszam, że tyle czasu nie pisałam, ale nauczyciele się na mnie uwzięli! T-T
Następny rozdział pojawi się jutro lub pojutrze. Przynajmniej mam taką nadzieję.xD
Podobało się Wam? Proszę o szczere opinie, abym mogła ocenić to co jeszcze mam poprawić
w moim stylu pisania i samym opowiadaniu. Wiecie może jaka będzie następna walka? Kto z
kim? Pytanie konkursowe! Ten czytelnik, który odpowie prawidłowo otrzyma ode mnie dedykację rozdziału następnego oraz specjalnie dla niego napiszę to co będzie chciał, czyli rozdział specjalny na życzenie! Powodzenia Drodzy Czytelnicy! Pozdrawiam Kuro Lady~.<3

8 komentarzy:

  1. Mwahahahaha~!
    Jak ja lubie tego szaleńca! I pokonał go!
    Shiro: Branoc... *poszła do szafy*
    Branoc! Kochana czekałam! I wyczekałam i jestem pierwsza~!
    Yeey! Buziaczki i weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Co masz poprawić? Nie wiem jak innych czytających, mnie trochę denerwuje te x obrazków na rozdział, choć to taka mała uwaga. Co do stylu pisania, jest bardzo ładnie, choć mogłabyś pisać trochę, jakby to powiedzieć, "luźniej". W każdym razie dziwnie się czyta, że np. ta walka zadecyduje o ich losach - bo to wiadomo z kontekstu i reszty fabuły.
    Gomenasai jeśli to co wyłapałam jest bezsensowne tudzież mało istotne ;p W każdym razie ślę wenę!

    OdpowiedzUsuń
  3. ŚWIETNE I NARESZCIE NOWY! MAMO ILE JA NA TO CZEKAŁAM! Super opisałaś tą walkę, extra super i w ogóle. Ale to musiało boleć, nie zazdroszcze Natsu takiego bólu *__* Szybko musisz dodać kolejny bo wybuchnę z ciekawości. Pozdrawiam i weny życzę :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Tyle czasu trzymałaś nas w napięciu xDD
    Dobry rozdział, lekko się go czyta i bardzo wciąga :3
    Błędy? Najbardziej rzuciły mi się w oczy powtórzenia, ale to łatwo można wyeliminować jak sprawdzasz tekst, więc jest ok :3
    Mogę mieć malutką prośbę? xD
    Przy wpisie, który wrzuciłaś jakiś czas temu, zorientowałam się, że jesteśmy w tym samym wieku. Mogłabyś rzucić okiem na mojego bloga i powiedzieć mi, co o nim myślisz? Prowadzę go od niedawna, ludzie czytają (widzę liczbę wejść), ale rzadko komentują :< Jestem ciekawa opinii kogoś w moim wieku :)
    Byłabym Ci bardzo wdzięczna ^^
    Życzę Ci weny, kochana!
    Co do walki- może Gajeel tym razem z kimś powalczy? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, zapomniałam xD Link:
      http://chizuru-chama.blogspot.com/
      Z góry dzięki ;*

      Usuń
  5. no roździał super a co do pytanie konkursowego to może następną walkę stoczy Gray???

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie było innego faworyta od Natsu :D

    OdpowiedzUsuń
  7. to pierwszy rozdzial ktory czytam na twojej stronie,co mialas na mysli piszac ze to swiat gangow?chodzilo o gildie? a tak poza tym to przyjemnie sie to czyta,

    OdpowiedzUsuń