Rozdział 59
W kolejnych dniach, po kolejnych rozmowach z nową członkinią Fairy Tail, inni członkowie dowiedzieli się, że Maya potrafi używać magii. Jest to magia ziemi, całkiem silna, ale nie była w stanie dorównać w walce swojej starszej siostrze Erzie. Aktualnie mieli weekend i wszyscy przebywali w kryjówce wróżek. Maya otrzymała swój znak tam gdzie chciała, czyli na środku pleców. W tym momencie były planowane bitwy kolejnymi gangami, które chcą wspiąć się na szczyt w skutek pokonania Fairy Tail. Nie wchodziło to w grę. W końcu byli oni w sojuszu i jednym z najsilniejszych gangów, nie mogli dać się pokonać jakimś nowicjuszom, którym marzy się nie wiadomo co. Zastanawiali się jaką taktykę przyjąć i jak mają walczyć. Ostatnio było u nich krucho z amunicją, ponieważ transport się spóźniaj i mieli kilka nadprogramowych walk. Była to ciężka burza mózgów. Po pewnym czasie Lucy uniosła dłoń i powiedziała lekko uśmiechnięta:
-Może użyjemy magii?
-Dobry pomysł!-krzyknął Gray.
-Czemu wcześniej na to nie wpadliśmy?-zaśmiała się Cana.
-Niby takie oczywiste, a nikt z nas o tym wcześniej nie pomyślał.-dodała Levi.
W ten sposób następnego dnia bez niczego ruszyli na pole bitwy. Nie mieli planu, strategii, broni zupełnie nic. Na przedzie szli Gajeel, Natsu, Wendy i Maya. Podobało im się to. Chcieli wszystkim pokazać swoje umiejętności. Byli czymś w rodzaju przywódców. Kroczyli dumnie na przód z uniesionymi głowami jakby już wygrali bitwę. Pierwsze starcie było z gangiem " Shadow Dragons" (Smoki Cienia).
O dziwo wystarczyła tylko ta czwórka na czele. Uwinęli się bardzo szybko i nie mogli uwierzyć, że było to takie łatwe. Pokonany gang przysiągł, że będzie lojalny wobec Fairy Tail i ruszy za nimi nawet do piekła. Natsu się to nawet spodobało, ponieważ z jego twarzy nie schodził szeroki uśmiech. Druga walka była z "The Order of the Water Dragons" (Zakon Wodnych Smoków).
Ta walka również przebiegła gładko. Lecz oni nie zgodzili się na służenie wróżkom, dlatego musieli rozwiązać swój gang i odejść z miasta. Fairy Tail musiało dopilnować, aby tak się stało. Odprężeni i radośnie podśpiewując szli na kolejną walkę. Kolejna dziwna nazwa gangu "Devil Dragons" (Diabelskie Smoki).
"-Skąd oni je biorą?-pomyśleli członkowie klasy specjalnej."
Z tą walką było trochę gorzej. Było ciężej i dłużej trwała, ale i tak sobie poradzili samodzielnie. Później czekała ich czwarta walka, ale musieli trochę odpocząć, więc poszli coś zjeść. Natsu i Gajeel kłócili się kto więcej zjadł. To był komiczny widok zwłaszcza, że zjedli po równo. Zaskoczeniem było to, że Maya zjadła dwa razy więcej od nich i nawet oni padli przed nią na chwilę na kolana. Inni członkowie gangu zaczęli się z nich śmiać, a kelnerzy i klienci nie wiedzieli co się dzieje, więc również zaczęli się głośno śmiać. Po posiłku ruszyli na kolejne pole bitwy. Walka miała być z gangiem "Bloody Twins Dragons".
Ta walka była najgorsza. Wszyscy członkowie gangu musieli w niej wziąć udział. Była to długa i bardzo krwawa bitwa. Najwięcej ran otrzymali Jet, Droy, Laki i Nav. Z przeciwnikami nie było lepiej, więc była szansa na zwycięstwo. Kluczową rolę odegrali właśnie Gajeel, Natsu, Wendy i Maya. To właśnie oni pokonali dwóch głównych generałów tego gangu i dlatego reszta rozproszyła się, zaczęła panikować oraz doprowadziła do swojej własnej przegranej. Plotki, że czwórka z Fairy Tail pokonała wszystkie gangi smoków rozeszły się po mieście z prędkością światła. Plotki rosły z dnia na dzień i w końcu stało się tak, że Gajeel, Natsu, Wendy i Maya zostali okrzyknięci Zabójcami Smoków. Tytuł nadawał im rozgłosu i chwały. Inni członkowie pogratulowali im, a oni tylko się uśmiechnęli.
Gajeel wyglądał trochę podejrzanie, ale mniejsza o to. Wszyscy rozeszli się do domów. Natsu siedział u Lucy. Spędzali razem kolejne wspaniałe chwile.