Rozdział 54
Lucy obudziła się w wielkim łożu z baldachimem. Była otoczona dużą ilością poduszek oraz przykryta była ciepłą, miękką kołdrą. W nosie nadal czuła ten słodki zapach, który sprawił, że zasnęła w sekundę. Zerwała się z łóżka i zaczęła się rozglądać po pokoju. Do pomieszczenia wszedł kapitan Black Cats. Lucy spojrzała na niego zła.
-Spokojnie, księżniczko.
-Zamknij się.-warknęła.
-Nie bądź taka. Uwolnię cię jak tylko się zgodzisz być moją żoną.
-Po moim trupie. Nigdy nie będę twoja. Nie jestem taka. A z resztą w moim sercu jest tylko jeden chłopak.-przyłożyła rękę do piersi.-I jest nim Natsu!
-Ach. Księżniczko. Musisz zmienić zdanie. Chciałbym cię uwolnić, ale nie mogę. A teraz muszę iść. Wrócę później.-powiedział spokojnie i wyszedł.
Lucy opadła na kolana, oddychała szybko. Musiała pomyśleć. Nikt po nią nie przyjdzie. Nie wiedzą gdzie jest i nie interesuje to ich,a zwłaszcza Natsu. Musiała polegać na sobie. Nie mogła być kiczowatą księżniczką czekającą na ratunek. Potrzebowała stać się buntowniczką, która sama da sobie radę bez niczyjej pomocy. Zaczęła się rozglądać szukając drogi ucieczki. Rozmyślała nad sensownym planem. Takim, który jest łatwy dla niej, szybki i niewykrywalny. Sposób ucieczki musiała dogłębnie przemyśleć. Gdy myślała zawsze robiła to samo, to znaczy przykładała prawą bądź lewą rękę do któregoś z policzków. Jednym palcem delikatnie stukała w skroń, a drugim jeździła po policzku.
Udało się jej wymyślić coś w miarę dobrego. Wyjdzie przez okno na gałąź wielkiego drzewa, po tym drzewie zejdzie i zacznie biec w stronę lasu, a później uda się do ośrodka w którym zatrzymało się Fairy Tail. W razie potrzeby użyje swojej magii kluczy, które zostały jej kiedyś przysłane. Zaczęła wprowadzać plan w życie. Otworzyła okno, zwinnie skoczyła na gałąź i mocno się jej chwyciła. Zaczęła powoli zeskakiwać z gałęzi na gałąź. Po dosyć długiej i monotonnej pracy znalazła się na ziemi. Zaczęła biec do lasu, po drodze miała fontannę. Zaczęli gonić ją strażnicy, więc wskoczyła do fontanny.
-Przybądź władco wody, Aquarius!-rzekła.-"Czy jakoś tak, w sumie to nie wiem co mam mówić."-dodała w myślach. Po tym okrzyku przed nią pojawiła się piękna syrena z wazą oraz od razu przystąpiła do ataku.
Po skończeniu tej czynności, spojrzała na blondynkę z pogardą i zniknęła w wiązce światła. Przybyli kolejni, więc wzięła byle jaki klucz i spojrzała na niego. Rozpoznała znak widniejący na nim, więc skierowała rękę z kluczem przed siebie i krzyknęła.
-Przybądź silny byku. Taurus!
Byk zajął się nimi wszystkimi i nie znikał, więc Lucy zaczęła uciekać. Taurus spokojnie niszczył wszystkich, którzy nadciągali. Blondynka wbiegła do lasu i parła na przód ile sił w nogach.
Tymczasem Fairy Tail załatwiło sobie broń, znalazło kryjówkę kapitana i obmyślili plan. Biegli w miejsce pobytu przyjaciółki główną drogą prowadzącą wprost do posiadłości. Natsu wyprzedził pozostałych i biegł najszybciej jak potrafił. Chciał jak najszybciej ją odnaleźć, dotknąć, przytulić i pocałować. Ona biegła lasem, on drogą minęli się nie zauważając siebie nawzajem. Oboje nie rozumieli, że oddalają się od tego kogo chcieli znaleźć i złapać. Byli nieświadomi dzielącego ich dystansu. Klasa specjalna dobiegła do posiadłości, byka tam nie było, już zniknął, ale oni o tym nie wiedzieli. Zaczęli rozróbę, niszczyli wszystko na swojej drodze w poszukiwaniu przyjaciółki. Lucy zaś dobiegła już do hotelu, weszła do środka. Zauważyła, że nikogo z jej przyjaciół tam nie ma.
-Ach. Nie zobaczyli, że mnie nie ma i wrócili. Rozumiem.-powiedziała do siebie ze smutkiem w głosie i westchnęła. Wzięła swoje rzeczy. Udała się na stację. W tym czasie Fairy Tail rozmawiało z Itsuno i dowiedzieli się, że Lucy uciekła. Wrócili do hotelu. Nie znaleźli jej tam. Wzięli swoje rzeczy i pobiegli na stację. Jej tam nie było, siedziała w jednym z wagonów pociągu. Oni wsiedli do kolejnego pociągu. Wysiedli w tym samym czasie, tylko w różnych miejscach. Ona w swoim rodzinnym mieście, a oni w Magnolii. Oni biegali po mieście szukając jej, a ona szła z kwiatami na grób matki. Stała przed ogromnym pomnikiem upamiętniającym jej matkę. Złożyła na nim bukiet kwiatów. Pomodliła się w ciszy. Opowiedziała swojej matce o wydarzeniach dnia.
Gdy skończyła rozmowę, pożegnała się i odeszła z uśmiechem na ustach. A wiatr jakby w odpowiedzi na jej opowieść zabawił się jej pięknymi włosami koloru czystego złota.
Straciła poczucie czasu i było już dosyć późno. Pociągi już nie kurowały, więc postanowiła zostać na noc w hotelu. Zaś Fairy Tail przeszukało każde możliwe miejsce w mieście, nawet jej mieszkanie i nie zdołali jej znaleźć. Postanowili na dzisiaj się poddać i poszukać jutro, więc rozeszli się do domów, aby udać się na zasłużony odpoczynek. Wszyscy przyjaciele położyli się do łóżek i odpłynęli do krainy marzeń. Każdemu śniło się co innego. Niektórym śniło się coś miłego, a niektórym coś smutnego. I tak zapadła noc nad królestwem Fiore.
Omg rodział jak zwykle cudny. Ale... co to ma być?! Jak oni mogli się tak minąć... i to tyle razy?!! Ehh beznadzieja. Natsu nie masz czegoś takiego jak "GPS miłości"? No cóż w następnym rozdziale mają się znaleźć przeprosić nawzajem i pocałować! No ludzie aż tak dużo wymagam? ;c Życzę weny i pozdrawiam Meyki!
OdpowiedzUsuńKretyn. Baka! Baka! Natsu, debilu! Powinnieneś ją "wyniuchać", nie? Cudny rozdział. Jak zwykle zresztą. Weny życzę i zapraszam na mojego bloga. Też NaLu i inni :-D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział .Dokładnie tak jak pisała Meyki "Natsu nie masz czegoś takiego jak "GPS miłości"?
UsuńŻyczę weny i zapraszam do młaaa :)
Błagam...napisz najszybciej jak możesz kolejny rozdział bo nie wytrzymam!!!
OdpowiedzUsuńWeny życze i pozdrawiam,
~Fairy Scarlet~
No i dobrze, że wzięła sprawy w swoje ręce :D
OdpowiedzUsuń