Rozdział 83
Gigant i Diabeł mieli stoczyć najważniejszy ze wszystkich dotychczasowych pojedynków. Członkowie Fairy Tail oddalili się na bezpieczną odległość, by móc dokładnie obserwować tą walkę. Pojawiły się również osoby które pojedynek rozegrały wcześniej. Gigant był znany ze swej nienaturalnie, olbrzymiej siły oraz postury za młodu. Jednak upływający czas zdziałał swoje i teraz był on drobnym staruszkiem. Lecz dzięki swej magii, chociaż częściowo mógł powrócić do dawnej świetności. Siła Diabła zaś nie była znana, lecz mimo to, słynął ze swojego okrucieństwa. Kochał torturować ludzi, a ich krzyki sprawiały mu niezwykłą rozkosz. Wiadomym też było, że widok krwi napawał go szczęściem, dlatego też zawsze atakował swoich przeciwników dopóki nie mdleli, bądź nie padali na kolana i błagali o litość. On też miał już swoje lata, jednak czas nie pozostawił na nim zbyt wielu oznak starości. Nikt nie wiedział jednakże czemu. Zapewne miało to coś wspólnego z jego magią, ale nie była to pewna teoria. Każdy z członków Fairy Tail zastanawiał się, co powinien sądzić o tym pojedynku. W końcu naprzeciwko siebie stanęły dwie legendy Magnolii. Byli oni znani w całym mieście, a nawet w całym kraju. Wynik tej walki na pewno miał korzystnie wpłynąć na ich sławę. Będą walczyć z całych sił, dla swoich ideałów. Makarov chciał bronić swoje dzieciaki, a Hades chciał za wszelką cenę ich zniszczyć oraz wygrać. Był to wysoki, starszy mężczyzna z wąsami i białą brodą sięgającą mu, niemalże do pasa. Jego prawe oko zdobiła czarna przepaska, a głowę hełm z „rogami”. Ubrany był w czerwona koszulę, białe spodnie, brązowe buty oraz ciemny płaszcz.
Przez dłuższy czas, panowała między nimi niezręczna cisza. Jedynie wiatr starał się jakby zmącić ten spokój. Ich nieruchome sylwetki wpatrywały się jeszcze chwilkę w swego przeciwnika. Jednak gdy niespodziewanie wiatr poderwał liście, które poruszały się jakby w swym własnym tańcu. Okazało się być to znakiem. Znakiem, który miał rozpocząć ich walkę. Makarov nie ociągając się, pominął rozgrzewkę. Używając swej magii, powiększył on swoją rękę do wręcz niemożliwych do osiągnięcia rozmiarów. Ta ręka należała do prawdziwego giganta. W uderzenie, włożył połowę swej prawdziwej siły, lecz mimo to Hades powstrzymał ten atak, zaledwie jedną ręką. Nie zrobiło to na nim większego wrażenia, a przede wszystkim nawet nie ruszył się z miejsca chociażby o milimetr. Jego przerażający uśmiech, spowodował to, iż Makarov powiększył całe swe potężne ciało. Teraz mistrz Grimoire Heart znajdował się w jego ogromnym cieniu. Z niewiarygodną wręcz prędkością Gigant zaczął atakować swojego przeciwnika. Jednakże ten bez większego wysiłku, odbijał każdy cios. Staruszek wróżek postanowił skorzystać z większej ilości magii. Już po chwili, wypowiadał skomplikowane zaklęcia. Wokoło przeciwnika zaczęły pojawiać się świetliste więzy. Lecz tamten nie pozostawał mu dłużny. Użył swej magii, a z jego rąk wydobyły się białe łańcuchy, które zakończone były ostrymi chwytnikami. Wpiły się one głęboko w skórę i mięśnie na ramionach Giganta. Nagle znalazł się na ziemi z powodu mocnego pociągnięcia łańcuchów. Kolejnym atakiem, były wiązki światła. Jedna była biała, druga zaś była przeciwieństwem pierwszej. Były one niczym lasery i wypalały dziury w drzewach, ziemi i głazach znajdujących się na polu walki. Żaden z nich nie poddawał się, i poprzysiągł sobie walkę go końca. Makarov złożył swoje ręce i rozpoczął odliczanie do zaklęcia o nazwie „Prawo Wróżki”. Jednak niespodziewanie Hades zrobił to samo tyle że, jego zaklęcie nosiło nazwę „Prawo Grimoire”. Były to dwa zaklęcia o potężnej mocy. Zderzenie ich, w najlepszym wypadku, mogło skończyć się silnej eksplozji.I oboje wiedzieli o tym doskonale. Gdy przystanęli na chwilę, Diabeł przemówił głosem, wypranym z wszelkich emocji:
- Makarov, mój stary przyjacielu. Jaki sens ma kontynuowanie tej walki?Skończmy to. Przecież zwycięstwo należy do mnie. Poddaj się, a być może ukrócę twe tortury.
- Uważasz mnie za durnia bez honoru? Niestety, rozwieję twe nikłe nadzieję. Będę walczył do samego końca! - odparł.
- Lecz pewnie zdajesz sobie sprawę, iż w momencie, gdy nasze moce się zetkną, powstanie eksplozja. I nie będziesz mógł temu zapobiec. Twoje dzieciaki ucierpią. - zaśmiał się, a jego śmiech był chłodniejszy niż sam lód.
-Dopóki żyję, nie pozwolę tknąć ci tych dzieci! Ochronię je, nawet za cenę życia! – krzyknął, a w jego głosie, kryła się prawdziwa furia.
-Sądziłem, że przez te wszystkie lata, zmądrzałeś chociaż odrobinę. Jednak najwyraźniej się myliłem.
-Za to ty w ogóle się nie zmieniłeś! Ciągle jesteś zaślepiony rządzą władzy i potęgi! Wybiję ci to z głowy!
- Dobrze zatem! W takim razie, pokaż mi swe umiejętności!
- Wiedz, że jeszcze cię pokonam!
- Czas pokaże! Chociaż zapewne nie dożyjesz jutra! - uśmiechnął się podle, jadowicie.
Makarov postanowił wycofać swoje zaklęcie, czym zaskoczył swego przeciwnika. Hades jednak bez zbędnego przeciągania, powtórzył tę czynność. Gigant przyjął taką samą postawę jak Diabeł. Zakończyli działanie swej magii, gdyż zdawali sobie sprawę, iż doprowadzi to do dużych zniszczeń, oraz mogło doprowadzić do ich śmierci. Całą swoją siłę przelali do czystych, fizycznych ciosów. A była to iście destrukcyjna siła, mogąca bezproblemowo rozbić głaz lub obrócić drzewo w drzazgi. Na początku obje dotrzymywali sobie nawzajem kroku. Każdy z nich używał w takiej samej mierze swej siły oraz niesamowitej prędkości. Żaden nie pozwolił zdobyć nad sobą jakiejkolwiek przewagi. Jednakże, jakiś czas później, obojgu zaczęło doskwierać zmęczenie. Ale Makarov okazał się wytrzymalszy i zaczął powoli przeważać nad Hadesem. Ten zdając sobie sprawę, z położenia jego sytuacji, posunął się do zagrania nieczystego. Zagrał nie fair w stosunku do swojego przeciwnika i użył magii. Wypowiedział on zaklęcie czarnej wiązki, które miało rozpłatać Gigantowi brzuch. Ten czując przeszywający ból, odskoczył od niego. Następnie złapał się za brzuch, a sekundę później po jego rękach obficie spływała szkarłatna, ciepła krew. Jego twarz wykrzywił grymas bólu. Splunął krwią na ziemię. W kącikach jego ust czerwona ciecz również była widoczna, a ona sam czuł metaliczny smak. Jednakże był ona mocniejszy i wyraźniejszy. Śmiech Diabła rozbrzmiewał na polanie, podczas gdy atakował przeciwnika. Makarov dzielnie się bronił przed jego ciosami i niekiedy również kontratakował. Tamten znudzony i zdenerwowany tą jego nieustępliwą postawą, postanowił ponownie użyć magii. Tym razem magii łańcucha, by za kilkoma pociągnięciami uderzyć nim w drzewa, duży głaz, a następnie wbić go w ziemię. Chwilę później, znowu rozpoczął ataki fizyczne. Gdy Gigant nie dawał za wygraną, ponownie użył łańcuchów. Gdy go już zostawił, krwawiącego na ziemi, zaczął się szaleńczo śmiać.
- I widzisz, to twoja przegrana! Ukażę Ci teraz piekło! Sam zechcesz umrzeć i będziesz mnie błagał o twą śmierć! - krzyknął.
Ściągnął opaskę ze swojego oka, które zaświeciło czerwonym niczym krew blaskiem. Szybko wypowiadał kolejne zaklęcia i formułki. Jego zaklęcie zmieniało głazy oraz pomniejsze kamienie w istoty żywe, a dokładniej – w małe, czarne smoki.
- WYGRAŁEM! - jego twarz wykrzywiona była w potwornym uśmiechu. Małe smoki ruszyły do ataku. Ich zadanie polegało na pożarciu rannego staruszka, który wrócił do swej prawdziwej postaci. Istoty te zbliżały się coraz bardziej i bardziej, jednakże drogę zagrodziło im kilka postaci. A byli to: Natsu, Erza, Gray, Lucy i Wendy. Ich twarze ukazywały ból, smutek oraz złość. Ich postawa wyrażała gotowość poświęcenia życia, dla swego mistrza. Każdy z nich użył tego samego ataku. Pod wpływem ich mocy, smoki rozpłynęły się. Teraz miała rozpocząć ostateczna bitwa. Bitwa która miała rozegrać wszystko. Jak się ona skończy? Kto wygra? Kto się nie podda i będzie walczył do końca? Pełen nienawiści Diabeł czy pełne miłości dzieci Giganta? Już wkrótce wszystko miało dobiec końca.
- Makarov, mój stary przyjacielu. Jaki sens ma kontynuowanie tej walki?Skończmy to. Przecież zwycięstwo należy do mnie. Poddaj się, a być może ukrócę twe tortury.
- Uważasz mnie za durnia bez honoru? Niestety, rozwieję twe nikłe nadzieję. Będę walczył do samego końca! - odparł.
- Lecz pewnie zdajesz sobie sprawę, iż w momencie, gdy nasze moce się zetkną, powstanie eksplozja. I nie będziesz mógł temu zapobiec. Twoje dzieciaki ucierpią. - zaśmiał się, a jego śmiech był chłodniejszy niż sam lód.
-Dopóki żyję, nie pozwolę tknąć ci tych dzieci! Ochronię je, nawet za cenę życia! – krzyknął, a w jego głosie, kryła się prawdziwa furia.
-Sądziłem, że przez te wszystkie lata, zmądrzałeś chociaż odrobinę. Jednak najwyraźniej się myliłem.
-Za to ty w ogóle się nie zmieniłeś! Ciągle jesteś zaślepiony rządzą władzy i potęgi! Wybiję ci to z głowy!
- Dobrze zatem! W takim razie, pokaż mi swe umiejętności!
- Wiedz, że jeszcze cię pokonam!
- Czas pokaże! Chociaż zapewne nie dożyjesz jutra! - uśmiechnął się podle, jadowicie.
Makarov postanowił wycofać swoje zaklęcie, czym zaskoczył swego przeciwnika. Hades jednak bez zbędnego przeciągania, powtórzył tę czynność. Gigant przyjął taką samą postawę jak Diabeł. Zakończyli działanie swej magii, gdyż zdawali sobie sprawę, iż doprowadzi to do dużych zniszczeń, oraz mogło doprowadzić do ich śmierci. Całą swoją siłę przelali do czystych, fizycznych ciosów. A była to iście destrukcyjna siła, mogąca bezproblemowo rozbić głaz lub obrócić drzewo w drzazgi. Na początku obje dotrzymywali sobie nawzajem kroku. Każdy z nich używał w takiej samej mierze swej siły oraz niesamowitej prędkości. Żaden nie pozwolił zdobyć nad sobą jakiejkolwiek przewagi. Jednakże, jakiś czas później, obojgu zaczęło doskwierać zmęczenie. Ale Makarov okazał się wytrzymalszy i zaczął powoli przeważać nad Hadesem. Ten zdając sobie sprawę, z położenia jego sytuacji, posunął się do zagrania nieczystego. Zagrał nie fair w stosunku do swojego przeciwnika i użył magii. Wypowiedział on zaklęcie czarnej wiązki, które miało rozpłatać Gigantowi brzuch. Ten czując przeszywający ból, odskoczył od niego. Następnie złapał się za brzuch, a sekundę później po jego rękach obficie spływała szkarłatna, ciepła krew. Jego twarz wykrzywił grymas bólu. Splunął krwią na ziemię. W kącikach jego ust czerwona ciecz również była widoczna, a ona sam czuł metaliczny smak. Jednakże był ona mocniejszy i wyraźniejszy. Śmiech Diabła rozbrzmiewał na polanie, podczas gdy atakował przeciwnika. Makarov dzielnie się bronił przed jego ciosami i niekiedy również kontratakował. Tamten znudzony i zdenerwowany tą jego nieustępliwą postawą, postanowił ponownie użyć magii. Tym razem magii łańcucha, by za kilkoma pociągnięciami uderzyć nim w drzewa, duży głaz, a następnie wbić go w ziemię. Chwilę później, znowu rozpoczął ataki fizyczne. Gdy Gigant nie dawał za wygraną, ponownie użył łańcuchów. Gdy go już zostawił, krwawiącego na ziemi, zaczął się szaleńczo śmiać.
- I widzisz, to twoja przegrana! Ukażę Ci teraz piekło! Sam zechcesz umrzeć i będziesz mnie błagał o twą śmierć! - krzyknął.
Ściągnął opaskę ze swojego oka, które zaświeciło czerwonym niczym krew blaskiem. Szybko wypowiadał kolejne zaklęcia i formułki. Jego zaklęcie zmieniało głazy oraz pomniejsze kamienie w istoty żywe, a dokładniej – w małe, czarne smoki.
- WYGRAŁEM! - jego twarz wykrzywiona była w potwornym uśmiechu. Małe smoki ruszyły do ataku. Ich zadanie polegało na pożarciu rannego staruszka, który wrócił do swej prawdziwej postaci. Istoty te zbliżały się coraz bardziej i bardziej, jednakże drogę zagrodziło im kilka postaci. A byli to: Natsu, Erza, Gray, Lucy i Wendy. Ich twarze ukazywały ból, smutek oraz złość. Ich postawa wyrażała gotowość poświęcenia życia, dla swego mistrza. Każdy z nich użył tego samego ataku. Pod wpływem ich mocy, smoki rozpłynęły się. Teraz miała rozpocząć ostateczna bitwa. Bitwa która miała rozegrać wszystko. Jak się ona skończy? Kto wygra? Kto się nie podda i będzie walczył do końca? Pełen nienawiści Diabeł czy pełne miłości dzieci Giganta? Już wkrótce wszystko miało dobiec końca.
Jejjjjj! Jestem pierwsza! No no no ciekawe, opłacało się czekać, ale czemu w tak ciekawym momencie skończyłaś, akurat wtedy kiedy miała się zacząć najciekawsza walka ze wszystkich?! ;__;
OdpowiedzUsuńBłagam napisz szybko kolejny rozdział bo chyba nie wytrzymam tego napięcia, bo już się cała napaliłam. Zapraszam także do mnie i dawaj kolejny rozdział!
WENY :3
Świetny rozdział! Mnie też brak czau =,= Ale niedługo koniec roku, tylko wytrwać! xD
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy widziałaś, ale nominowałam cię do Korean Dreams Blog Tag :3 Szczegóły tu: http://chizuru-chama.blogspot.com/2013/05/korean-dreams-blog-tag.html
Bardzo fajny rozdział ;) już nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńJak byś chciala to masz tu link do mojego bloga
http://bamdeulim.blogspot.com/?m=1 ;)
Uwielbiam!!!
OdpowiedzUsuń