Rozdział 41
Zaczęła się szkoła, początek monotonnych dni powtarzających się w kółko. Mimo tego Fairy Tail było zawsze pełne życia. Z dwóch powodów, po pierwsze byli najlepszymi przyjaciółmi i każdy wspólnie spędzony dzień sprawiał im dużo radości i szczęścia. Po drugie prowadzili również gangsterską działalność. Większość już nauczyła się kontrolować magię, którą odkryli. Natsu i Gray radzili sobie świetnie, ale zawsze się kłócili. Erza i Mira ze swoją mocą stały się najsilniejszymi kobietami w mieście. Lucy mimo codziennych treningów nikomu nie dorastała do pięt. Nawet Happy'emu, który miał skrzydła, nawet niebieski kotek był bardziej przydatny na polu bitwy. Lucy zawsze była chroniona i odsuwana od walki. Przez to czuła się odepchnięta i kompletnie nie potrzebna. Niedawno pojawiło się wiele nowych gangów. Z jednym z nich zawarli sojusz, ponieważ mieli podobną siłę i poglądy. Szef tej grupy zakochał się w Erzie i jeszcze szybciej zaakceptował powstanie tegoż sojuszu. Ta grupa nosiła nazwę "Walecznych Tygrysów" ich znakiem był wściekły tygrys.
Kilka innych nowych gangów nie zgodziło się na sojusz. Niektóre pozostały neutralne, a niektóre wypowiedziały wojnę wróżkom. Te neutralne to "Sokole Oczy"(Eagle Eyes), "Zakon Krwawego Feniksa"(Order of the Bloody Phoenix) oraz "Pajęczaki"(Arachnids). Ich znaki wyglądają tak:
Te w stanie wojny to "Władcy Życia i Śmierci"(Lords of Life and Death), "Trujące Skorpiony"(Poisonous Scorpions) oraz "Mroczni Żniwiarze"(Dark Reapers). Ich znaki są ciemnej barwy, aby się nie wyróżniać:
Wojna z "Władcami życia i śmierci" miała odbyć się za dwa tygodnie, ze skorpionami za trzy tygodnie i 3 dni, a ze żniwiarzami za miesiąc. Fairy Tail już zaczęło się przygotowywać, aby im pokazać kto jest najsilniejszy i gdzie jest ich miejsce. Zaczęły się ostre treningi, składowanie amunicji i broni oraz polerowanie mieczy i katan. Każdy kupił odpowiedni zestaw ubrań, aby wygodnie mu się walczyło i nic nie krępowało ruchów. Nawet Lucy się przygotowywała mimo, ze wiedziała, że zostanie w bazie lub w domu i nie pójdzie na pole bitwy. W tajemnicy odbywała dodatkowe treningi samotnie i zaplanowała, że będzie śledzić swoich przyjaciół i będzie obserwować walkę z ukrycia, gdy tylko zobaczy, że coś jest nie tak to wkroczy na pole bitwy. Wiedziała, że się nie przyda oraz że w bitwie uczestniczą wszyscy członkowie gangu, czyli jakiś tysiąc ludzi, ale mimo to chciała pokazać, że coś potrafi i zawsze jest ze swoimi przyjaciółmi. Pierwsza bitwa była szybka w mgnieniu oka zmietli z powierzchni ziemi "Władców Życia i Śmierci" przy czym tylko jeden ich członek został lekko ranny. Druga bitwa była dłuższa, bardziej krwawa, ale mimo wszystko zakończyła się sukcesem Fairy Tail. Tylko siedmiu członków zostało poważnie rannych, trzynastu lekko rannych i reszta wyszła z bitwy bez szwanku. Na dwie bitwy stracili 1/4 amunicji. Trzecia bitwa nadeszła bardzo szybko. Była strasznie długa. Obie strony miały dużo członków i żadna ze stron nie chciała oddać zwycięstwa tak łatwo. 3/4 wszystkich uczestników bitwy z obu gangów nie było już w stanie walczyć. Było kilka trupów po stronie żniwiarzy, które leżały w kałużach ciemnoczerwonej krwi. Nie było osoby która by nie miała na sobie krwi. Każdy był umazany krwią swoją lub przeciwnika. Cały ubrania mieli we krwi, a ich włosy były nią posklejane. Lucy tak jak sobie zaplanowała obserwowała wszystko z boku. Natsu rozmawiał z przywódcą żniwiarzy. Oboje uśmiechali się i głośno krzyczeli, że zwycięstwo jest ich. Jeden członek żniwiarzy, który udawał martwego wyciągnął katanę i zaczął skradać się w stronę Natsu, aby zadać mu śmiertelny cios w plecy. Nikt nie zauważył go, ponieważ wszyscy stali do niego tyłem, oprócz brązowookiej. Zaczęła biec ile sił w nogach w stronę chłopaka i tchórza atakującego od tyłu.
-NIE!!!-krzyknęła i zasłoniła Natsu własnym ciałem. Ostrze katany przebiło ją na wylot, po ostrzu spływała ciepła, świeża czerwona krew kilka kropel skapnęło na ziemię barwiąc ją na czerwono. Lucy splunęła krwią. Wszyscy członkowie Fairy Tail przyglądali się tej scenie w wielkim szoku. Nie wiedzieli skąd wzięła się tu blondynka i co dokładnie się stało, ale gdy ujrzeli krew i wroga wszystko zrozumieli. Szatyn o ciemnej cerze i jasno szarych oczach wyciągnął z dziewczyny swoją katanę, ta tylko bezwładnie opadła na ziemię.
-LUCY!!!-krzyknęli wszyscy, a najgłośniej Natsu. Przykucnął obok niej.-Oj...kochanie otwórz oczy. Proszę odezwij się. Nie umieraj.-mówił coraz bardziej zrozpaczony chłopak. Gdy poczuł rękę na policzku od razu trochę się rozpromienił.
-Cieszę się, że mogłam was poznać, a zwłaszcza ciebie Natsu. Dałeś mi wiele szczęścia. Kocham cię.-powiedziała cicho dziewczyna po czym zamknęła oczy, a jej ręka opadła na ziemię. Natsu doznał wielkiego i ciężkiego szoku. Widział przed sobą swoją ukochaną dziewczynę, która staje się coraz bardziej blada i wykrwawia się. Była pierwszą dziewczyną, którą pokochał oraz pierwszą osobą, której pozwolił się tak do siebie zbliżyć. Wpadł w szał.
-ZABIJĘ WAS!!!-jak krzyknął tak zrobił. Niekontrolowany szał spowodował wybuch jego mocy. Spalił wszystkich członków Żniwiarzy oprócz szefa i gościa który zranił Lucy.-Będziecie cierpieć okropne męki.-powiedział i zaczął zadawać ciosy. Podduszał ich, bił, przypalał, sprawiał im większy ból niż gdyby po prostu ich spalił. Przy okazji wyżywał się i pozwalał ulecieć swojemu gniewowi. Nikt z przyjaciół nie próbował go powstrzymać, ponieważ wiedzieli jak się czuje oraz ich ukochana blondynka była teraz najważniejsza. Zadzwonili po karetkę i próbowali zatrzymać krwawienie. Gdy Natsu skończył tortury. Uspokoił się i powiedział.
-Gdy tylko ktoś tknie Lucy niech liczy się z konsekwencjami, którymi jest śmierć.-miał poważną i groźną minę. Oszczędził ich, ale i tak przejdą jeszcze więcej tortur w bazie Fairy Tail od każdego członka grona wróżek.
Gdy tylko ich związał podbiegł do Lucy i chwycił jej rękę, była lodowata. Wszyscy w około byli niespokojni i każdemu waliło serce jak oszalałe można by powiedzieć, że osoba stojąca obok może usłyszeć bicie serca sąsiada. Przyjechała karetka. Zabrali Lucy szybko do szpitala. Reszta nie zważając na swój wygląd poszli na pieszo do szpitala. Wyglądali strasznie byli cali we krwi i błocie. Ludzie dziwnie się na nich patrzyli, ale oni nie zważając na nic szli na przód.
C.D.N~.
Mam nadzieję, że się podobało!^^ I mam dwa małe pytanka.
Znacie Slendera? Ja poznałam przez mojego brata i
myślałam, że zawału dostanę...xD Co powiecie
na kolejny bonus z konkursem?
Pozdrawiam Kuro Lady~.;*
Witaj kochana! Notka jak zawsze zajebista :* Chciałbym tylko ci powiedzie, wiedz iż ja zawsze czytam twoje notki, codziennie przeglądam czy jest nowa notka ( na twoim drugim blogu również) ale nie zawsze komentuje, bo zapominam, albo nie chce mi się logować xd Może być bonus :* Pisz szybciutko ;*
OdpowiedzUsuńnotatka piękna i znowu się poryczałam ^^ żal mi Natsu i Lucy ale znając ciebie to nie pozwolisz jej umrzeć ;* bonus też może być =)i oczywiście czekam na nowe notatki %)
OdpowiedzUsuńMi również podoba się twój blog, nadrobiłam zaległości i czekam na dalsze losy bohaterów.. Biedne zakochańcee....
OdpowiedzUsuńNo nic weny życzę!
o matko, lucy czemuś to zrobiła, przecież natsu by nic nie było ! czy ona jest nie poważna ?! o matko, mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje, o ludzie. natsu przez nią kiedyś wpadnie w depresje, ale tak czy tak oczywiście twój blog jest świetny.
OdpowiedzUsuńJak to??? Lucy nie używa kluczy??? Przecież ma Lokiego i innych. Zawsze by jej pomogli!!! Czemu po protu ich nie użyje???
OdpowiedzUsuńKrew, krew i krew. Trochę jej za dużo. W ogóle cały ten rozdział jest za krwawy. Poza tym, skoro Lucy ukrywała się poza polem bitwy, to ją i Natsu dzieliło co najmniej kilka metrów. Z tego wynika, że łatwiej i szybciej (oraz bezpieczniej) byłoby po prostu krzyknąć. (A tak w ogóle Lucy nie była taka słaba)
OdpowiedzUsuń