Rozdział 21
Fairy Tail zaczęło bitwę z dopiero co powstałym gangiem "Korony Królewskie". Nawet nie mieli jeszcze symbolu, ani zbyt dużej liczby członków, ale zaczęli za bardzo się panoszyć, więc Fairy Tail musiało pokazać im gdzie jest ich miejsce. Podczas bitwy Natsu był wkurzony, bo nie dali mu się wyspać, więc walczył jak szalony. Nokautował kilku gości jednym ciosem. Pod koniec walki, gdy uderzył jednego kolesia i ten poleciał na innych z jego ręki wydobył się ogień. Nikt nie wiedział o co chodzi, gdy nagle rozjaśniło się i zrobiło gorąco. Wszyscy spojrzeli w miejsce źródła tego dziwnego zjawiska, a tam ujrzeli płonącego Natsu. Wyglądał jak ludzka pochodnia. Mimo tego, że płonął to nie krzyczał, nawet nie drgnął, tylko przyglądał się sobie. W ogóle nie odczuwał działania płomieni, ale inni wokół niego wręcz przeciwnie. Ogień szkodził innym. Kilku członków tego małego gangu spłonęło żywcem. Członkowie Fairy Tail postanowili nie zbliżać się do chłopaka. Skontaktowali się z Makarovem, po 10 minutach był już przy nich. Bacznie obserwował Natsu.
-Musimy zabrać go do Polyushki. To moja znajoma. Powinna wiedzieć co z nim się stało.- powiedział spokojnie.
-Ale sensei jak go tam przetransportujemy? Ma chorobę lokomocyjną i na dodatek płonie!- powiedziała Erza akcentując ostatnie słowo. Wszyscy przytaknęli. Gdy nagle płomień Natsu rozbłysnął mocniejszym światłem i zniknął. Wszyscy spojrzeli na niego robiąc ogromne oczy.
-C-co się właśnie stało?- zapytała Cana.
-Mnie nie pytaj.- odpowiedz Gray'a.
-Natsu nic ci się nie stało? Jak się czujesz?- zapytała zmartwiona Lucy.
-Wszystko w jak najlepszym porządku! A co?- spojrzał na innych z uśmiechem na ustach.
-Ty debilu!- krzyknęła Erza.
-Właśnie byłeś jak ludzka pochodnia!- powiedziała Bisca zachowując odpowiednią odległość, tak na wszelki wypadek.
-Co?
-Stary, fajczyłeś się jak świeczka.- dodał spokojny Loki.
-Cooo? - Natsu złapał się za głowę zdziwiony.- Nic takiego nie pamiętam! Wierzysz mi, prawda? Lucy?- zaczął podchodzić do blondynki, a ona się odsuwała.
-L-lepiej nie podchodź. Nie wiemy co się może stać. Nie chcę zostać spalona żywcem.- powiedziała przerażona. Natsu nie wiedział co ma zrobić. Zaniemówił. Nawet jego dziewczyna się od niego odsunęła.
-Hej!-krzyknął Makarov.-Bachory! Nie mówcie tak do niego. Mimo, że nie wiemy co się może stać to nie traktujmy go jak zarazy.-powiedział spokojnie, z krótką przerwą i po chwili mówił dalej- Tak jak już mówiłem musimy iść do Polyushki. Ona nam pomoże. Mieszka w środku lasu za miastem. Idziemy tam na pieszo!-zaczął iść, a pozostali członkowie gangu szli zaraz za nim. Po godzinie doszli do chaty, Bisca i Arzack poszli pierwsi i zapukali. Drzwi otworzyły się, a w nich stanęła kobieta o różowych włosach, wysoka i w podeszłym wieku. Była w czerwonym płaszczu, a jej włosy były zaczesane w wysokiego koka.
Spojrzała na przybyszy zimnym wzrokiem. Odwróciła się i zniknęła w środku domku. Po chwili pojawiła się z miotłą w ręku. Wymachując nią, krzyczała na cały głos:
-Cholerne bachory! Czego tu chcecie? Zakłócacie tylko mój spokój! I za to właśnie tak bardzo nienawidzę ludzi!
-Uspokój się, Polyushka. To moje dzieciaki z Fairy Tail. Mamy do ciebie prośbę.-powiedział spokojnie Makarov.
-Dawno mnie nie odwiedzałeś Makarov. Co takiego się stało, że musiałeś przyjść, aż tutaj?-zapytała, a żyłka na jej czole pulsowała.
-Mamy mały problem. Natsu ten oto chłopak.- wskazał różowo włosego, który był obrażony na przyjaciół.- Nagle zaczął płonąć. Ludziom naokoło to zaszkodziło, ale jemu nie. Co to może być i znaczyć?- zapytał niepewnie.
-Natsu, tak?-chłopak spojrzał na nią i przytaknął.- Chodź za mną. -powiedziawszy to weszła do domu.
-Dobra.-Natsu poszedł za nią.
-Rozbieraj się.-powiedziała oschle.
-C-co?-Natsu nie wiedział co ma zrobić.
-Ściągnij koszulkę, abym mogła cię zbadać.-po chwili zrobił to co kazała. Przez dłuższy czas tylko uważnie mu się przyglądała, nie ruszając się, ani nic nie mówiąc.
(aut.:Przepraszam za kiepską jakość, ale lepszego nie znalazłam.;( )
Zaczęła dotykać jego ciała. Poczuła ciepło, żar bijący spod jego skóry. Po dłuższych oględzinach westchnęła.
-To musi być to o czym czytałam w starych książkach sprzed kilku lat.
-Czyli co?-zapytała Evergreen, ale nie uzyskała odpowiedzi. Kobieta podeszła do półki na której było pełno ziół i zaczęła je mieszać.
Skończyła mieszanie ziół i wyszła ciemnozielona mikstura o odpychającym zapachu.
-Masz. Wypij to.-podała wywar Natsu.
-Po co?
-To sprawi, że przez jakiś czas nie będziesz wydzielał szkodzącego ognia dla ludzi w okół ciebie. Musisz się nauczyć to kontrolować.-Natsu spojrzał na zielony płyn. Zatkał nos i wypił wszystko na raz.
-A czym jest to?-zapytała Erza.
-Wy też się przygotujcie. Was też może to czekać.-zwróciła się do Fairy Tail.
-Ale co to jest? Jak mamy to kontrolować?-zapytał Gray, patrząc jej prosto w oczy.
-To MAGIA!-powiedziała podniesionym głosem.- Poczytajcie sobie o tym w książkach. I wy sami musicie się nauczyć kontroli. I jeszcze nie wiadomo czy was też to spotka.-powiedziała spokojnie.
-Rozumiem. Czyli tworzymy coś nowego?-powiedział Makarov.
-Nie. Magia już od dawna istniała, ale ludzie zapomnieli o niej. O magii i magach. Podążyli za technologią i logiką. Uznali magię za coś nielogicznego i nie z tego świata. Po prostu o niej zapomnieli. Nie wiem jak magia obudziła się w tym chłopaku. To wszystko co wiem, a teraz wypad!-krzyknęła i pogoniła ich miotłą. Członkowie klasy specjalnej i ci z poza niej którzy należeli do gangu Fairy Tail szli w ciszy przez las do domu. Zastanawiali się nad słowami uzdrowicielki. Nie wiedzieli jeszcze jak zmieni się teraz ich życie.