niedziela, 3 czerwca 2012

Rozdział 12 - "Bitwa"

Rozdział 12

Grupa Fairy tail dotarła już na miejsce. Rozpoczęli od wrzucenia granatów przez otworzone okna dachów. Gdy usłyszeli wybuchy i krzyki, Natsu rozwalił drzwi i wchodząc do środka krzyknął.

-Jesteśmy Fairy tail! Przyszliśmy was zniszczyć za krzywdzenie naszej przyjaciółki!-krzyknął. Wszyscy inni stali za nim i mieli przerażające miny. Czerwonych Lisów było pięć razy więcej niż grupy ratunkowej, ale oni nie odczuli chodź by odrobiny strachu. Stali pewnie i dumnie. Byli pewni wygranej po prostu wiedzieli, że muszą wygrać i nie poddadzą się dopóki tego nie osiągną.

 

Erza od razu oznajmiła, że bierze na siebie połowę z nich. Mistrz rozkazał Natsu szukać blondynki, ale przy okazji załatwiać jakichś gości. Na pierwszy ogień poszedł Elfman. Wyciągnął on swoją ulubioną wyrzutnię rakiet i strzelił trzy razy. Po tym wszyscy rzucili się, aby walczyć. Rozległy się strzały. Dało się słyszeć szczęk ostrzy, którymi walczyła Tytania oraz inni, także z wrogiej grupy. Jakiś gościu z Czerwonych Lisów rzucał małymi nożykami i zadrasnął twarz Lokiego.

-Grrr....co ty robisz z moją przystojną twarzą, co?! Jak ja się pokażę dziewczynom?-krzyknął i sprzedał mu uderzenie w ryja. Loki jest wspaniałym bokserem, mistrzem Magnolii, a może kiedyś nawet świata. Bisca za to jest świetnym snajperem, już wielu gości załatwiła swoim niesamowitym Head shot'em. Alzack to niesamowity rewolwerowiec, więc nie odstawał od reszty. Erza już załatwiła około połowy przeciwników za pomocą swojej wspaniałej techniki czterech mieczy. Czerwone Lisy walały się wszędzie, całe we krwi. Oczywiście członkowie klasy specjalnej także nie obeszli się bez ran. Nav miał złamaną rękę. Elfman został postrzelony w nogę. Erza miała kilka ran od ostrzy, a Fried i Bixlow dostali kilka kulek w różne miejsca ciała. Natsu szedł jak burza na przód w poszukiwaniu Lucy. Wszyscy byli pewni, że czuje do Lucy coś silniejszego niż przyjaźń. Bitwa nadal się toczyła, wszystkim z klasy specjalnej skończyła się amunicja, więc walczyli na pięści. Nagle usłyszeli klaskanie. Zwrócili się w stronę z którego dochodził dźwięk.

-Brawo Fairy Tail. Udało wam się zajść tak daleko, ale nic więcej nie zdziałacie.-powiedział Szef Czerwonych Lisów. Pociągnął Lucy za rękę i pokazał ją grupie ratunkowej.-Nie zdołacie jej uratować! Nie macie na to najmniejszych szans i nie możecie tego zrobić!-zaśmiał się szyderczo.

-Nie ty o tym decydujesz! Na pewno odzyskamy Lucy!-krzyknął zdenerwowany Natsu.

-Nie możecie jej mi zabrać, ponieważ jestem Kei Toshika i jestem jej narzeczonym!-zrobił kolejną malinkę na szyi Lucy i tym wkurzył różowo-włosego na maksa. 

-Zabieraj od niej te brudne łapy!-w tych słowach można było wyczuć chęć mordu i krwi.

 

-Odmawiam.-Uśmiechnął się blondyn. Natsu rzucił się w jego stronę, ale zanim zdążył zareagować poczuł silny ból w lewym ramieniu i ciepłą krew spływającą powoli po jego ciele. Szybko odskoczył od Kei'a i złapał za ramię. Spojrzał na przeciwnika, aby dowiedzieć się co to było i po chwili spostrzegł broń blondyna. Widać było, że ma wprawę, doświadczenie i całkiem dobrze posługuje się swoją bronią, był także nadzwyczajnie szybki.

 

Lucy przyglądała się ramieniu Natsu, następnie przeniosła swoje spojrzenie na ciągle walczących przyjaciół. Zrobiło jej się bardzo smutno i gdy zobaczyła, że Natsu znowu chce ruszyć na Kei'a.

-Nie!! Przestań Natsu! Już wystarczy!  Wszyscy przestańcie! Nie chcę, żeby wam coś się stało! Nie chcę stracić moich pierwszych i prawdziwych przyjaciół! Odejdźcie. Zostawcie mnie i zajmijcie się swoimi ranami!-krzyknęła cała zapłakana. Trzęsła się i to bardzo, ze strachu, że straci przyjaciół.

 

 -Zamknij się! Nie bądź głupia! Przyszliśmy cię uratować i tak łatwo się nie poddamy!-skarcił ją Natsu.-Po prostu patrz jak Fairy tail zwycięża, a później wszyscy wrócimy razem do domu i urządzimy wspaniałą imprezę!-uśmiechnął się do niej i wyprostowany ruszył do walki. Była to zacięta walka Natsu otrzymał już wiele ran, ale Kei też się bez nich nie obszedł. Oboje byli zmęczeni i ciężko oddychali, ale walczyli dalej.  W końcu Ognisty Niszczyciel wziął sprawy w swoje ręce i z całych swoich sił przywalił blondynowi w brzuch, a ten splunął krwią i padł na ziemię wyczerpany. Nie mógł się ruszać. Levi rozwiązała Lucy, a ta w chwilę znalazła się przy Natsu i przytrzymała go, aby nie upadł.

-Dziękuję. Bardzo ci dziękuję.-uśmiechnęła się i przytuliła się do niego.

-Spoko. Nie ma za co. Dla przyjaciół wszystko.-poklepał ją po głowie. Wszyscy pozbierali się, jedni pomagali drugim i jakoś opuścili pole bitwy, którą całkowicie wygrali. Wrócili do swojej kryjówki. Natsu i Lucy byli w osobnym pokoju. Blondynka zajmowała się ranami chłopaka. Gdy skończyła, on położył się i zasnął. Przez chwilę przyglądała mu się.

-Naprawdę dziękuję.-szepnęła i złożyła na jego ustach delikatny pocałunek. Natsu nie był tego w ogóle świadomy.

 

C.D.N.

Pa, pa.<33

8 komentarzy:

  1. No, no, świetnee <3 Czekam z niecierpliwością na dalsze losy ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAA! Kiedy następne? Błagam! To było takie wciągające! :') i wzruszające

    OdpowiedzUsuń
  3. superrrrr!!!♥♥♥♥]
    oto moj blog wejdziecie?
    http://fairytailnatsulucy.blogspot.com/


    OdpowiedzUsuń
  4. było słodko i krwawo o takk to lubię :3 z natsu nie zadzieraj ... z wkurzonym natsu .. itak nie żyjesz nawet się nie wysilaj. uratował lucy jak przeiwdziałam. jestem prorokiem albo widzę to w kartach jak cana. co kto woli :3

    OdpowiedzUsuń
  5. SWEET I LOVE NALU ALE KIEDY BĘDZIE ZAZDROŚĆ O GRAYLU???

    OdpowiedzUsuń
  6. Tenca
    A: odwala jej słodkością... Standart...
    Pozdrawia A i M~

    OdpowiedzUsuń